nie ma trzech dobrych przyjaciół; że własnością deszczu jest moczyć, a ognia palić; że na dobrem pastwisku tyją owce; że wielką przyczyną nocy jest zachód słońca; że komu nie dała rozumu natura lub sztuka, żalić się może na brak dobrego wychowania, lub też z tępego pochodzi rodu.
Probiercz. To jest naturalna filozofia. Czy byłeś kiedy na dworze, pasterzu?
Koryn. Nie, nigdy.
Probiercz. Będziesz więc w piekle się smażył.
Koryn. Uchowaj Boże! Mam nadzieję —
Probiercz. Będziesz się smażył, jak źle upieczone jaje — po jednej stronie.
Koryn. Dlatego, że nie byłem na dworze? Jak tego dowiedziesz?
Probiercz. Bardzo łatwo. Jeśli nigdy nie byłeś na dworze, nie widziałeś nigdy dobrych obyczajów; jeśli nigdy nie widziałeś dobrych obyczajów, musisz mieć złe obyczaje, a złe obyczaje są grzechem, a grzech prowadzi do piekła. Jak widzisz, krucho z tobą, pasterzu.
Koryn. Bynajmniej, Probierczyku; bo co na dworze jest dobrym obyczajem, byłoby na wsi tylko śmiesznym obyczajem, jak wiejskie maniery byłyby śmieszne na dworze. Mówiłeś mi, że na dworze nie kłaniacie się, ale całujecie rękę na znak pozdrowienia; byłoby to brudne pozdrowienie, gdyby dworzanie byli pasterzami.
Probiercz. Dowiedź mi tego jasno a krótko; słucham.
Koryn. Nic łatwiejszego. Ciągle macamy owce, a owcze skóry, jak ci wiadomo, są pełne tłuszczu.
Probiercz. A czy się nie pocą dworzanie? a barania tłustość czy nie tak zdrowa jak pot ludzki? Lichy dowód, lichy dowód! Szukaj lepszego. Czekam.
Koryn. Prócz tego nasze ręce są twarde.
Probiercz. Tem łatwiej je poczują wasze usta. I to lichy dowód; szukaj lepszego; dalej!
Koryn. Ręce nasze smarowane są często dziegciem lekarstw na owcze choroby; chceszli, żebyśmy dziegieć całowali? Ręce dworzan pachną piżmem.
Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 10.djvu/56
Ta strona została skorygowana.
— 46 —