Oliwer. Bądź dobrej myśli! Ażebyś był mężem,
Brak ci męskiego serca, mój młodziku.
Rozalinda. To prawda, wyznaję. Kto mnie widział, przyznać musi, że wybornie odegrałem moją rolę. Proszę cię, powiedz bratu, jak doskonale ją odegrałem. Ha! ha! ha!
Oliwer. To nie była sztuka. Bladość twojej twarzy zbyt jasno pokazuje, że to było prawdziwe uczucie.
Rozalinda. Wierzaj mi, czysta komedya.
Oliwer. Niechże i tak będzie. Bądź dobrej otuchy, a staraj się równie dobrze odegrać rolę mężczyzny.
Rozalinda. Staram się, o ile mogę, ale widzę, że z prawa mi się należało być kobietą.
Celia. Idźmy! Coraz bardziej bledniejesz. Śpieszmy się do domu! odprowadź nas, dobry panie.
Oliwer. Bardzo chętnie; bo muszę zanieść odpowiedź mojemu bratu, jak przyjmujesz jego tłómaczenie, Rozalindo.
Rozalinda. Pomyślę nad nią, a tymczasem nie zapomnij powiedzieć mu, jak dobrze odegrałem moją rolę. Idźmy!
Probiercz. Znajdziemy porę, Tedziu, cierpliwość, słodka Tedziu!
Odrej. Na uczciwość, ksiądz ten był do tego aż nadto dobry, mimo wszystkiego co nam stary pan nagadał.
Probiercz. Najniegodziwszy Oliwer, najhaniebniejszy Psujtekst! Ale, Tedziu, jest tu w lesie młokos, który do ciebie rości sobie jakieś pretensye.
Odrej. Znam go; ale on do mnie najmniejszego nie ma prawa. Właśnie nadchodzi człowiek, którego masz na myśli.