Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 11.djvu/119

Ta strona została przepisana.
—   109   —


SCENA II.
Inny pokój domu Leonata.
(Don Juan i Borachio).

Don Juan.  Wszystko ułożone; hrabia Klaudyo pojmuje córkę Leonata.
Borachio.  Prawda, panie; mogę jednak wszystkiemu przeszkodzić.
Don Juan.  Lada przeszkoda, lada zawada, lada przeciwność będzie dla mnie lekarstwem. Wstręt do tego człowieka jest moją chorobą; cokolwiek zabieży drogę jego życzeniom, usłuży moim. Jak możesz małżeństwu temu przeszkodzić?
Borachio.  Nie bardzo uczciwie, ale tak skrycie, że się na mnie żadna nieuczciwość nie pokaże.
Don Juan.  Opowiedz rzecz w kilku słowach.
Borachio.  Zdaje mi się, mój książę, że już ci powiedziałem rok temu, jak wysoko stoję w laskach Małgorzaty, panny pokojowej Hero.
Don Juan.  Przypominam sobie.
Borachio.  Mogę skłonić ją, żeby o jakiejkolwiek niestosownej godzinie nocy pokazała się w oknie sypialnego pokoju swej pani.
Don Juan.  Jaka w tem siła, żeby zabić małżeństwo?
Borachio.  Ty sam, panie, możesz potrzebną do tego truciznę zaprawić. Idź do księcia, twojego brata, nie omieszkaj mu powiedzieć, że honor swój pokrzywdził kojarząc małżeństwo sławnego Klaudya, którego dobre imię nie zaniedbaj stawić wysoko, z szurgotem tak jak Hero splamionym.
Don Juan.  Jakież dam mu tego dowody?
Borachio.  Dowody wystarczające, żeby oszukać księcia, dręczyć Klaudya, zgubić Hero i zabić Leonata. Czy jeszcze ci nie dosyć?
Don Juan.  Byle im dogryść, na wszystko jestem gotowy.
Borachio.  Śpiesz więc, panie. Znajdź stosowną godzinę do prywatnej rozmowy z Don Pedrem i hrabią Klaudyo;