Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 11.djvu/122

Ta strona została przepisana.
—   112   —

Don Pedro.  Dalej, Baltazar, powtórz nam piosenkę.
Baltazar.  Nie chciej, o panie, żebym lichym głosem
Dwa razy jedną szkalował melodyę.
Don Pedro.  To prawdziwego znakiem jest talentu
Poniżać słowem własną doskonałość.
Zaczynaj; dłuższych nie czekaj umizgów.
Baltazar.  Więc śpiewam, skoro o umizgach mowa;
Iluż kochanków zaczyna umizgi
Wiedząc, że panna umizgów niegodna,
Mimo tej wiedzy miłość jej przysięga!
Don Pedro.  Skończmy, lub jeśli chcesz rozprawiać dalej,
Notuj twe słowa.
Baltazar.  Zanotuj wprzód, panie,
Że niema nuty w wszystkich moich nutach
Godnej notaty.
Don Pedro.  Ten człowiek, jak widzę,
Wiązaną tylko zdolny mówić mową.
Zanotuj nuty, nutę i notaty. (Muzyka).

Benedyk  (na str.). Otóż i „pieśń niebieska“. Dusza jego ku niebu ulata. Czy to nie dziwna, że baranie kiszki wyciągają duszę z ludzkiego ciała? A gdy wszystko się skończy, zostaną tylko baranie rogi.

I.

Balt.  (śpiewa).O, przestań szlochać, moja niebogo,
Chłopiec był zawsze zwodnikiem;
Nogą na morzu, na lądzie nogą,
A wiary nie znajdziesz w nikiem.
Puść go, gdzie chce,
Osusz łzy twe,
Rozjaśnij myśli twych noc,
I gorzkie ho! i smutne he!
Przemień w wesołe hoc, hoc!

II.

Więc dosyć westchnień i dosyć żali,
Idź za radami mojemi;
Bo chłopcy zawsze, zawsze zdradzali
Od pierwszej wiosny na ziemi.