Hero. śpieszmy! śpieszmy! Dobra kuzynko. dobra Małgosiu, dobra Urszulo, bądźcie mi pomocą przy gotowalni.
Leonato. Co masz do mnie, poczciwy sąsiedzie?
Ciarka. Co mam? Chciałbym wytłómaczyć się w pewnym interesie blizko pana obchodzącym.
Leonato. Tylko krótko a węzłowato, bo jak widzisz, roboty mam po uszy.
Ciarka. Ktoby wątpił, panie.
Kwasek. Na honor, nikt nie wątpi, panie.
Leonato. Więc o co tu chodzi, dobrzy moi przyjaciele?
Ciarka. Wielki poczciwiec, kolega mój, Kwasek, odchodzi trochę od materyi, ale to staruszek, panie, a dowcip jego nie tak płytki, jakbym pragnął, dopomóż Boże! zresztą człowiek to zacny, jak skóra między brwiami.
Kwasek. Wszystko prawda. Jestem uczciwy jak jakibądź człowiek, jak ja stary, a nie uczciwszy ode mnie.
Ciarka. Porównania śmierdzą, palabras, czcza gadanina, sąsiedzie Kwasku.
Leonato. Nudni z was ludzie, sąsiedzi.
Ciarka. To za wiele dla nas dobroci, jaśnie panie, ale jesteśmy tylko biedni urzędnicy jego książęcej mości; choć co do mnie, przysięgam, że gdybym był nawet jak król nudny, czuję w mojem sercu, że byłbym gotów wszystko oddać na usługi jaśnie pana.
Leonato. Co? całą twoją nudność? ha!
Ciarka. Tak jest, jaśnie panie, choćbym miał jej tysiąc razy więcej; bo po mieście takie gadają rzeczy o jaśnie panu, że choć biedak, raduję się, ilekroć gadanie to słyszę.
Kwasek. I ja też, jaśnie panie.
Leonato. Chciałbym jednak dowiedzieć się nakoniec, co macie mi do powiedzenia?