Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 11.djvu/166

Ta strona została przepisana.
—   156   —

Nie, ona nigdy w czynach swoich wszystkich
Nie zeszła z drogi cnoty i honoru.

Ciarka.  Prócz tego, mości książę, (choć to nie jest jeszcze czarno na białem), ten tu powód, winowajca, nazwał mnie osłem; błagam cię, panie, niech to będzie zapisane w jego wyroku. Straż słyszała także o pewnym Maszkarze, który nosi klucz i kłódkę w każdem uchu, pożycza pieniędzy w Imię Boże, a że do tego od dawna już przywykł pożyczać, a pożyczonych pieniędzy nigdy nie oddaje, ludzkie serca twardnieć zaczynają i nikt już nic pożyczyć nie chce dla miłości bożej. Racz, łaskawy panie, indagować go co do tego punktu.
Leonato.  Dziękuję ci za twoje starania i uczciwą gorliwość.
Ciarka.  Wasza łaskawość mówi jak najwdzięczniejszy i najszanowniejszy młodzieniaszek, ja też Boga za was chwalę.
Leonato.  Przyjmij to za twoją fatygę.
Ciarka.  Boże, zachowaj fundacyę!
Leonato.  A teraz odejdź w pokoju. Daję ci pokwitowanie z twojego więźnia, i raz jeszcze dziękuję ci.
Ciarka.  Zostawiam wierutnego łotra z waszą dostojnością, któremu, dla przykładu, błagam, aby wasza dostojność dała sobie dobrą chłostę. Boże, zachowaj waszą dostojność; życzę waszej dostojności wszystkiego dobrego; Bóg wróć wam zdrowie; daję wam pokorne pozwolenie odejścia, a jeśli mamy sobie życzyć nowego wesołego spotkania, nie daj tego, Boże. Sąsiedzie, w drogę!

(Wychodzą: Ciarka, Kwasek i Straż).

Leonato.  Zegnam was teraz, aż do jutra rana.
Antonio.  Czekamy jutro na wasze przybycie.
DonPedro.  Nie chybim.
Klaudyo.  Idę opłakiwać Hero.

(Wychodzą: Don Pedro i Klaudyo).

Leonato.  Precz z tymi ludźmi. Spytam Małgorzatę,
Skąd jej znajomość z takim rozpustnikiem.

(Wychodzą).