Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 11.djvu/188

Ta strona została przepisana.
—   178   —

Gdybym się mogła przed światem utaić,
Póki zamiary moje nie dojrzeją!
Kapitan.  To rzecz nie łatwa, żadnej bowiem prośby,
Nawet książęcych słuchać nie chce błagań.
Wiola.  Na twej się twarzy uczciwość maluje;
Choć wiem, że nieraz zwodnicza natura
Szatą piękności szpetność osłoniła,
Śmiem jednak wierzyć, że i dusza twoja
Z twojem szlachetnem w zgodzie jest obliczem;
A więc cię proszę — a nie pożałujesz —
Utaj, kto jestem, i bądź mi pomocą,
Abym, przebrana, celów mych dosięgła.
Chcę księciu służyć; na dwór mnie poprowadź,
Przedstaw mnie panu twemu jak eunucha,
A dobre znajdziesz u niego przyjęcie,
Bo moja biegłość w muzyce i śpiewie
Będzie kosztownym dla niego nabytkiem.
Co stąd wypadnie, to przyszłość odsłoni:
Dziś twe milczenie niech planów mych broni.
Kapitan.  Bądź więc eunuchem, ja twym będę niemym,
A jeśli język mój wypaple słowo,
Niech moje oczy zagasną!
Wiola.  Dziękuję!
Prowadź mnie teraz, dobry kapitanie. (Wychodzą).


SCENA III.
Pokój w domu Oliwii.
(Wchodzą: Sir Tobiasz Czkawka i Marya).

Sir Tob.  Co do kaduka myśli moja synowicą, że tak wzięła do serca śmierć swojego brata? Najmniejszej nie mam wątpliwości, że troska jest nieprzyjacielem życia.
Marya.  Na uczciwość, panie Tobiaszu, musisz trochę wcześniej wracać do domu; twoja synowicą, a moja pani, bardzo się gorszy tak niezwykłemi godzinami.
Sir Tob.  Lepiej, że się gorszy mojemi godzinami, niż żeby sama innych gorszyła.
Marya.  Wszystko to bardzo dobrze, ale mój panie Tobiaszu,