Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 11.djvu/198

Ta strona została przepisana.
—   188   —

Pajac.  Dobry panie Tobiaszu —
Oliwia.  Kuzynie, kuzynie, jak mogłeś tak rano głowę sobie zaprószyć.
Sir Tob.  Co się zaprószyło, to się wyprószy. Ale jest ktoś u bramy.
Oliwia.  Wiem o tem; ale kto taki?
Sir Tob.  Niech będzie sam dyabeł, jeśli taka jego wola, drwię z niego, daję słowo: wszystko mi to jedno (wychodzi).
Oliwia.  Do kogo najpodobniejszy pijany człowiek, błazenku?
Pajac.  Do topielca, pajaca i waryata. Jeden łyk za wiele, robi z niego pajaca, drugi waryata, a trzeci topielca.
Oliwia.  Idź więc po koronera, niech zobaczy mojego kuzyna, bo jest w trzecim stopniu pijaństwa, utonął. Idź i miej na niego oko.
Pajac.  Dopiero owaryował, madonno; pajac będzie pilnował waryata. (Wychodzi. — Wchodzi Malwolio).
Malwolio.  Młody ten panicz przysięga, pani, że gwałtem chce z tobą mówić. Powiedziałem mu, że jesteś chora; odrzekł, że wie o tem dobrze i dlatego przychodzi z tobą mówić. Powiedziałem mu, że śpisz; zdaje się, że i to nie było dla niego nowiną, bo odpowiedział, że dlatego właśnie mówić z tobą przychodzi. Co mam mu teraz powiedzieć, pani? bo zdaje się, że jest zbrojny przeciw wszelkiej odprawie.
Oliwia.  Powiedz, że mówić z nim nie chcę.
Malwolio.  Już mu to powiedziałem, ale on oświadcza, że będzie stał przy twoich wrotach jak słup szeryfa, wkopany jak noga ławy, bo chce i musi z tobą mówić.
Oliwia.  Co to za człowiek?
Malwolio.  Ot sobie człowiek!
Oliwia.  A jego maniery?
Malwolio.  Bardzo złe maniery, bo, chcesz czy nie chcesz, chce z tobą mówić.
Oliwia.  Jaka jego postać? jego wiek?
Malwolio.  Za młody na męża, za stary na chłopca, jak strączek, nim zostanie strąkiem, jak jabłuszko, nim zostanie jabłkiem; na rozstajnej drodze między chłopcem a mę-