Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 11.djvu/203

Ta strona została przepisana.
—   193   —

Ach, gdyby sługa w pana się przemienił! —
Także jest łatwo dżumą się zarazić?
Czuję, jak jego cała doskonałość,
Niby subtelny duch i niewidzialny,
Przez moje oczy wkrada się do duszy.
Niech i tak będzie. — Malwolio, Malwolio!

(Wchodzi Malwolio).

Malwolio.  Przybiegam, pani; czekam na rozkazy.
Oliwia.  Goń mi bez zwłoki za hrabi posłańcem,
I ten pierścionek, który tu zostawił,
Mimo mej woli, oddaj mu natychmiast.
Powiedz, niech swemu panu nie pochlebia,
Niech go daremną nie łudzi nadzieją,
Niechaj mu powie, żem nie jest dla niego.
Jeżeli młodzik chce jutro tu wrócić,
Wszystkie mu tego wyłożę przyczyny,
Idź, idź, Malwolio!
Malwolio.  Nie stracę i chwili (wychodzi).
Oliwia.  Nie wiem, co robić, lecz odkryć się boję,
Że moje oczy serce zwodzą moje.
Z ludzkich się planów przeznaczenie śmieje:
Niech się i ze mną, jak chcą losy, dzieje!

(Wychodzi).

AKT DRUGI.
SCENA I.
Wybrzeże morskie.
(Wchodzą: Antonio i Sebastyan).

Antonio.  I dłużej tu zostać nie chcesz i nie chcesz, żebym ci towarzyszył?
Sebast.  Przebacz, jeśli ci odmawiam, ale gwiazdy moje świecą ciemno, złe moje przeznaczenie i ciebie mogłoby dotknąć. Pozwól więc, abym sam nieszczęścia moje zno-