Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 11.djvu/22

Ta strona została skorygowana.
—   12   —

Bosman.  Nikogo, któregobym więcej kochał od siebie. Jesteś panem rajcą; jeżeli możesz nakazać milczenie żywiołom i ciszę sprowadzić, nie dotkniemy się więcej liny; użyj twojej powagi. Jeśli nie możesz, dziękuj, żeś żył tak długo, a przygotuj się w kajucie do wszystkiego, co nas za chwilę spotkać może. — Żwawo, moje chłopcy! Precz nam z drogi, powtarzam! (Wychodzi).
Gonzalo.  Zuch ten dodaje mi serca, bo nie widzę na nim piętna topielca; jemu szubienica patrzy z oczu. Dotrzymaj nam obietnicy, dobry losie! Zrób postronek jego przeznaczeń naszą kotwiczną liną, bo własna nasza nie na wiele się przyda. Jeśli się on do szubienicy nie urodził, smutna nasza dola.

(Wychodzą. — Wchodzi Bosman).

Bosman.  Spuścić maszt wierzchowy! żwawo, żwawo! niżej, niżej! Spróbujmy raz jeszcze koronnego żagla! (Słychać krzyki na dole). Bodaj zaraza padła na te wycia głośniejsze od burzy i naszej roboty! (Wchodzą: Sebastyan, Antonio i Gonzalo). Znowu? Co tu po was? Mamyż opuścić ręce i utonąć? Czy gwałtem szukacie mokrej śmierci?
Sebast.  Bodaj ci przegniło gardło, ty psie warczący, bluźniący, nielitościwy!
Bosman.  To weź się za nas do roboty!
Antonio.  Na szubienicę, ty kundlu! na szubienicę, ty bękarcie! Zuchwały krzykaczu, mniej od ciebie boimy się utonąć.
Gonzalo.   Powtarzam, on nie utonie, choćby okręt nie był mocniejszy od łupiny orzecha, a był dziurawszy od cnoty niewstrzemięźliwej dziewki.
Bosman.  Zmieńmy kierunek! Rozwinąć oba wielkie żagle! Idźmy pod wiatr!
Majtkowie  (wbiegają zmoczeni). Wszystko przepadło! do modlitwy! do modlitwy! Wszystko przepadło! (Wychodzą).
Bosman.  Jakto? Mająż usta nasze na zawsze zastygnąć?

Gonzalo.  Król z księciem klęczą! i my uklęknijmy,
Bo los nasz wspólny.
Sebast.  Straciłem cierpliwość.
Antonio.  Wydrwili od nas życie ci pijacy.