Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 11.djvu/220

Ta strona została przepisana.
—   210   —

czenie otwiera ci rękę, schwyć ją ze wszystkich sit twojego ciała i twojej duszy. Aby się przyzwyczaić do tego, czem będziesz zapewne, zmień skromną powlokę, a wystąp w całej świeżości. Bądź sprzeczliwy z krewnym, swarliwy ze sługami; niech twój język brzmi rozprawami o polityce; zakrawaj na dziwaka; to są rady tej, która wzdycha do ciebie. Przypomnij sobie, kto podziwiał twoje żółte pończochy, kto pragnął widzieć zawsze twoje podwiązki na krzyż związane? powtarzam, przypomnij sobie! Los twój od ciebie teraz zależy; byłeś chciał, będziesz szczęśliwy; jeśli nie chcesz, zostań intendentem na zawsze, zostań sług kolegą, bo jesteś niegodny dotknąć palca fortuny. Bądź zdrów! Ta, któraby chciała pomieniać się z tobą na służbę, Szczęśliwa Nieszczęśliwa“. — W południe, na otwartem polu, trudno więcej widzieć: to rzecz jasna. Będę więc dumny, wezmę się do czytania politycznych autorów, będę lekceważył pana Tobiasza, omyję ręce z brudnych znajomości, będę nowym, jakby dopiero z igły zdjętym człowiekiem. Teraz przynajmniej nie robię sam z siebie durnia, własną nie zwodzę się wyobraźnią; bo wszystko się sprzysięga, aby mi dowieść, że pani moja zakochała się we mnie. Ona przed kilku dniami podziwiała moje żółte pończochy, ona chwaliła moją nogę z podwiązkami na krzyż zawiązanemi: w tych słowach miłość mi swoją objawia i prawie rozkazuje, żebym się ubierał wedle jej gustu. Dziękuję moim gwiazdom za moje szczęście. Będę dziwakiem, będę dumnym, wdzieję żółte pończochy, zwiążę na krzyż moje podwiązki, a to natychmiast, bez straty jednej minuty. Jowiszu i gwiazdy moje, dzięki wam! Ale jest, widzę, jeszcze post scriptum. „Trudno, żebyś się nie domyślił, kto jestem. Jeśli podzielasz moją miłość, pokaż mi to twoim uśmiechem. Do twarzy ci uśmiech; dlatego w mojej przytomności, uśmiechaj się ciągle, drogi mój cukierku, proszę cię“. Jowiszu! dziękuję ci! Będę się uśmiechał, zrobię wszystko, czego ode mnie żądasz (wychodzi).