Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 11.djvu/23

Ta strona została przepisana.
—   13   —

Ten łotr dziurawy! Jakbym chciał go widzieć,
Mytego falą dziesięciu przypływów
Gonzalo.  On będzie wisiał, choć przeciw mym słowom,
Zda się, że każda wód kropla przysięga,
Paszczę rozdziawia, ażeby go połknąć.

(Pomieszane krzyki na dole: Boże, zmiłuj się nad nami! Okręt się rozpada! okręt się rozpada! Żegnam was, żono i dzieci! Żegnam cię, bracie! Okręt się rozpada! rozpada! rozpada!).

Antonio.  Tońmy wszyscy z królem! (Wychodzi).
Sebast.  Pożegnajmy się z nim (wychodzi)!
Gonzalo.  Dałbym teraz tysiąc łanów morza za jedno staje nieurodzajnego gruntu, długiego wrzosu, szarej paproci, bądź czego. Niech się stanie wola boża! Wolałbym jednak umrzeć suchą śmiercią (wychodzi).

SCENA II.
Wyspa. — Przed celą Prospera.
(Wchodzą: Prospero i Miranda).

Miranda.  Jeśliś twą sztuką tak fale te wzburzył,
Drogi mój ojcze, ukołysz je teraz!
Smołę śmierdzącą, zda się, lać chce niebo,
Tylko że morze, lic jego sięgając,
Ognie te gasi. Razem z cierpiącymi
I ja cierpiałam! Piękny, śmiały okręt,
Szlachetne pewno niosący istoty,
Przepadł w otchłaniach, a tonących krzyki
Znalazły echo w głębinach mej duszy.
Wszystkich zapewne pochłonęły fale.
O, gdybym bóstwa mogła mieć potęgę,
Przódybym morze pogrążyła w ziemi,
Zanimby okręt tak piękny pożarło
I te, któremi ładowny był, dusze!
Prospero.  Ukój się, powiedz litosnemu sercu:
Nic się nie stało złego.
Miranda.  Ach!
Prospero.  Nic złego.