Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 11.djvu/237

Ta strona została przepisana.
—   227   —

Wróć jutro; proś mnie, o co tylko zechcesz,
Otrzymasz wszystko, na co będę mogła
Bez krzywdy mego honoru przyzwolić.
Wiola.  Pani, jedynie proszę cię o miłość
Dla pana mego.
Oliwia.  To, co tobie dałam,
Dać mu nie mogę bez ujmy honoru.
Wiola.  Przebaczę wszystko.
Oliwia.  Powróć tylko jutro.
Pod twą postacią, szatan, wyznać muszę,
Do piekła z sobą powiódłby mą duszę (wychodzi).

(Wchodzą: Sir Tobiasz i Fabian).

Sir Tob.  Bóg z tobą, młody szlachcicu.
Wiola.  I z tobą, mój panie.
Sir Tob.  Jeśli masz broń jaką, chwyć ją do ręki. Jaką wyrządziłeś mu krzywdę, nie wiem, ale twój wróg, zajadły, chciwy na krew jak strzelec, czeka cię na końcu ogrodu. Dobądź szabli, przygotuj się żwawo, bo twój napastnik dziarski, ćwiczony i niebezpieczny.
Wiola.  Jestem pewny, że się mylisz, mój panie. Z nikim nie mam kłótni, a darmo szukam w pamięci obrazu krzywdy komukolwiek wyrządzonej.
Sir Tob.  Wkrótce się o twoim błędzie przekonasz, daję ci słowo. Jeśli więc do życia jaką cenę przywiązujesz, miej się na baczności, bo twój nieprzyjaciel ma wszystko, co może dać człowiekowi młodość, siła, ćwiczenie i wściekłość.
Wiola.  Powiedz mi, proszę, kto to?
Sir Tob.  Jest to rycerz nieposiekanego rapira, rycerz drążkowy[1], ale wcielony dyabeł w prywatnej burdzie; trzy już dusze rozwiódł z trzema ciałami, a zapalczywość jego jest w tej chwili tak nieubłagana, że niema innej dla niego satysfakcyi jak śmierć i trumna. Bij, zabij! to jego hasło; jeden z was musi zadrzeć nogi.

  1. Rycerzy spokojnego powołania (sędziów, merów, doktorów) nazywano carpet-knights, rycerzami drążkowymi, dla rozróżnienia od rycerzy pasowanych na placu boju.