Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 11.djvu/250

Ta strona została przepisana.
—   240   —



AKT PIĄTY
SCENA I.
Ulica przed domem Oliwii.
(Wchodzą: Pajac i Fabian).

Fabian.  Jeśli mnie kochasz, list mi jego pokaż.
Pajac.  I ty z twojej strony, dobry panie Fabianie, daj mi dowód przyjaźni.
Fabian.  Co tylko zechcesz.
Pajac.  Nie nalegaj, abym ci list pokazał.
Fabian.  To jak gdybyś mi psa darował, a potem prosił, żebym ci mojego psa dał w prezencie.

(Wchodzą: Książę, Wiola i Służba).

Książę.  Czy należycie do domu hrabiny Oliwii, przyjaciele?
Pajac.  Tak jest, panie, jesteśmy częścią jej klejnotów.
Książę.  O, znam cię dobrze. Jak się masz, poczciwcze!
Pajac.  Aby nie kłamać, mam się tem lepiej, dzięki moim nieprzyjaciołom, a tem gorzej, dzięki przyjaciołom.
Książę.  Przeciwnie; tem lepiej, dzięki twoim przyjaciołom.
Pajac.  Nie, panie, tem gorzej.
Książę.  Jak to być może?
Pajac.  Nic naturalniejszego, panie. Przyjaciele chwalą mnie i robią ze mnie osła; gdy moi nieprzyjaciele wręcz mi powiadają, że jestem osłem; tak więc dzięki moim nieprzyjaciołom, przychodzę do poznania samego siebie, a słuchając moich przyjaciół, sam się oszukuję. Jeśli więc wnioski z rozumowania są jak całusy, gdzie cztery przeczenia stanowią dwa twierdzenia, powiem: tem gorzej dzięki moim przyjaciołom, a tem lepiej dzięki moim nieprzyjaciołom.
Książę.  Doskonale!
Pajac.  Nie, panie, choć ci się spodobało być jednym z moich przyjaciół.
Książę.  Nie stracisz nic na mojej przyjaźni; weź tego dukata.