Lub zmienił dawnych sług moich uczucia,
Bo kluczem władzy wszystkie w kraju serca
Po woli ucha swojego nastroił,
Był bluszczem, który skrył pień mój książęcy,
Jego zieloność wyssał. — Ty nie słuchasz.
Miranda. O, słucham, ojcze!
Prospero. Proszę cię, uważaj.
Gdym ja, niepomny świata interesów,
Cały się oddał ulepszeniu myśli,
Sztuce, co gdyby mniej była tajemną,
Nad wszystkie tłumu wyższa jest poklaski.
W fałszywym bracie zła myśl się ocknęła,
I ufność moja, jak poczciwy ojciec,
Spłodziła sobie fałsz, wyrodne dziecię,
Fałsz tak niezmierny, jak ma była ufność,
To jest, wyznaję, bez kresu i granic.
On, będąc panem nietylko dochodów,
Ale i wszystkich praw moich książęcych,
Podobny kłamcy, który sam się zwodzi,
Wkońcu i pamięć swą do grzechu wciąga,
I własnym kłamstwom wierzy, — on uwierzył,
Że był książęciem, nie mym namiestnikiem,
Nie wykonawcą praw i przywilejów,
Zewnętrznych znamion mojego wszechwładztwa.
Z dniem każdym chciwszy, — lecz ty mnie nie słuchasz.
Miranda. Powieść twa zdolna głuchego wyleczyć.
Prospero. By znieść przegrodę między swoją rolą,
A tem, co w mojem przedstawiał imieniu,
Zamierzył władzę i tytuł przywłaszczyć.
Dość wielkiem państwem książki były dla mnie;
Nie byłem zdolny, dworakom powtarzał,
Nie byłem zdolny do światowych rządów.
Spragniony władzy, z królem Neapolu
Traktat zawiera, lenność mu przysięga,
Przyrzeka haracz, swą książęcą mitrę
Królewskiej jego poddaje koronie;
Niezgięty dotąd biedny Medyolan
Do podłej służby dumne ugiął czoło.
Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 11.djvu/26
Ta strona została przepisana.
— 16 —