Lucyo. Jeśli książę z innymi książętami nie pogodzi się z królem węgierskim, to wszyscy książęta rzucą się na króla.
1 Szlach. Niech nam da niebo swój pokój, ale nie pokój króla węgierskiego!
2 Szlach. Amen.
Lucyo. Kończysz jak pobożny korsarz, który wypłynął na morze z dziesięcioma przykazaniami, ale wyskrobał jedno z tablicy.
2 Szlach. Nie kradnij?
Lucyo. To właśnie przykazanie wyskrobał.
1 Szlach. Bo to przykazanie nakazywało kapitanowi i jego ludziom wyrzec się własnego rzemiosła; boć żeby kraść, wypłynęli. Niema między nami jednego żołnierza, któryby odmawiając modlitwy przed obiadem, smakował w prośbie, która błaga o pokój.
2 Szlach. Nie słyszałem jednego żołnierza, sarkającego na tę modlitwę.
Lucyo. Bardzo wierzę. Coś mi się wszystko zdaje, że nie byłeś tam nigdy, gdzie odmawiają modlitwy.
2 Szlach. Nigdy? Przynajmniej tuzin razy.
1 Szlach. A na jaką nutę śpiewanych?
Lucyo. Na jaką chcesz nutę i w jakim chcesz języku.
1 Szlach. A jabym jeszcze dodał: i w jakiej chcesz religii.
Lucyo. A czemu nie? Łaska jest łaską na przekór wszystkim dysputom, jak na przykład: z ciebie łotr wierutny mimo wszelkiej łaski.
1 Szlach. Przypuśćmy. Z jednej jesteśmy sztuki jednemi wystrzyżeni nożycami.
Lucyo. Zgoda, toć krajka i aksamit jedną robią sztukę: ty jesteś krajką.
1 Szlach. A ty aksamitem. To prawda; trzy razy postrzyżonym aksamitem. Ja też wolę być krajką angielskiego sza-