Łokieć. Skąd wiem? Od mojej żony, która gdyby miała cielesne depozycye, mogłaby się tam była dopuścić poróbstwa, cudzołostwa i wszystkich nieczystości.
Eskalus. Z podszeptów tej kobiety?
Łokieć. Tak jest, panie, z podszeptów pani Przepieczonej; ale jak mu w twarz plunęła, zobaczył dopiero, z kim ma do czynienia.
Pajac. Z pozwoleniem waszej dostojności, nie tak stoi sprawa.
Łokieć. Dowiedź tego przed tymi hajdamakami ty, honorowy człowieku, dowiedź tego!
Eskalus (do Angela). Uważaj na jego przekładnię.
Pajac. Przyszła ona do nas brzemienna, bo się jej zachciało, z pańskiem przeproszeniem, gotowanych śliwek. Mieliśmy podówczas dwie tylko w całym domu a i te, w odległym owym czasie, leżały, że tak powiem, na talerzyku od wetów, który wart był mniej więcej trzy grosze. Wasza dostojność widziała zapewne tego rodzaju talerzyki; nie chińska to porcelana, ale fajans niezgorszy.
Eskalus. Do rzeczy, do rzeczy, mniejsza o talerzyk!
Pajac. To prawda, talerzyk niewart niucha tabaki. Wasza dostojność ma wtem zupełną racyę, a więc do rzeczy! Otóż więc, jak już powiedziałem, ta pani Łokciowa, będąc, jak już powiedziałem, brzemienną, miała żywot odęty, a zachciało się jej gotowanych śliwek, a że nie mieliśmy więcej jak dwie na talerzyku, jak to już powiedziałem, bo pan Pianka, ten sam właśnie tu człowiek, zjadł resztę, jak powiedziałem, i, jak powiedziałem, zapłacił za nie uczciwie, bo jak pewno pamiętasz, panie Pianko, nie miałem ci zdać reszty trzech groszy.
Pianka. To prawda, nie miałeś.
Pajac. Bardzo dobrze; gdy więc, jak pamiętasz, w tę właśnie porę gryzłeś pestki śliwek wyż rzeczonych —
Pianka. To prawda, gryzłem podówczas pestki.
Pajac. Więc dobrze, a ja ci mówiłem, jeżeli pamiętasz, że ten jeden i tamten drugi nie wyleczą się z wiadomej rzeczy, jeśli nie pójdą na ścisłą dyetę, jak ci powiedziałem.
Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 11.djvu/291
Ta strona została przepisana.
— 281 —