Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 11.djvu/295

Ta strona została przepisana.
—   285   —

Pajac.  Uznaję, panie, że biedny ze mnie chudeusz, że chcę na kawałek chleba zarobić.
Eskalus.  Chcesz na kawałek chleba zarobić, Pompejuszu, rajfurując? Co myślisz o twojem rzemiośle? Czy to prawne rzemiosło?
Pajac.  Gdyby prawo pozwoliło.
Eskalus.  Ale prawo nie pozwoliło; rzemiosło to zakazane w Wiedniu.
Pajac.  Czy wasza dostojność zamierza owałaszyć i okapłonić wszystką młodzież naszego miasta?
Eskalus.  Bynajmniej.
Pajac.  To wedle mojego biednego sądu, młodzież pójdzie, gdzie chodziła. Niech tylko wasza dostojność weźmie w dobrą ryzę jejmościanki i birbantów, a nie będzie miała potrzeby obawiać się rajfurów.
Eskalus.  Przedsięwzięte są już środki zaradcze, możesz wierzyć mojemu słowu: miecz i szubienica.
Pajac.  Jeżeli tylko przez lat dziesięć będziecie ścinać i wieszać tego rodzaju przestępców, to radzę wam zawczasu za granicą świeży transport głów zapisać. Niech to prawo utrzyma się w Wiedniu przez lat dziesięć, to ja najpiękniejszy dom wynajmę po trojaku od łokcia fasady. Jeśli wasza dostojność dnia tego dożyje, niech powie: Pompejusz mi to powiedział.
Eskalus.  Dziękuję ci, dobry Pompejuszu, a słuchaj, co ci powiem w nagrodę twoich przepowiedni: Strzeż się, żebym cię znowu nie zobaczył przed sobą oskarżonego o cokolwiekbądź, choćby tylko o dalszy pobyt w twojem dzisiejszem mieszkaniu, bo inaczej przepędzę cię do twoich namiotów i będę dla ciebie niemiłosiernym Cezarem, a tłómacząc się jaśniej, każę cię wychłostać. Na teraz, żegnam cię, Pompejuszu.
Pajac.  Dziękuję waszej dostojności za dobrą radę; o ile jej usłucham, będzie to zależało od ciała i fortuny.

Wychłostać! Chłop cham swego niech wychłoszcze osła:
Kij nie odstraszy męża od jego rzemiosła (wychodzi).

Eskalus.  Zbliż się, panie Łokciu, zbliż się, panie konstablu! Od jak dawna piastujesz godność konstabla?