Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 11.djvu/299

Ta strona została skorygowana.
—   289   —

Lucyo  (do Izab.). Zbyt jesteś zimna.
Izabella.  Wszystko już za późno?
Kto wyrzekł słowo, może je odwołać.
O, wierz mi, panie, znak żaden godności,
Królów korona, lub miecz namiestniczy,
Sędziów gronostaj, hetmanów buława,
Nie tyle zdobią ich co miłosierdzie!
Gdybyś, o panie, na jego był miejscu,
A on na twojem, gdybyś, jak on zgrzeszył,
Nie byłby sędzią tak jak ty surowym.
Angelo.  Skończ, proszę; odejdź!
Izabella.  Gdyby Bóg łaskawy
Twą mi dał władzę, tyś był Izabellą,
Czyżbym tak twoją prośbę odepchnęła?
Jabym ci słowem wskazała różnicę
Pomiędzy sędzią, a pomiędzy więźniem.
Lucyo  (do Izab.). Dalej, mów dalej! trafiłaś w słabiznę.
Angelo.  Praw tylko naszych twój brat jest ofiarą;
Na próżno ze mną słowa twe marnujesz.
Izabella.  Ach, pomnij, panie, że ród ludzki cały
Pierwszego grzechu padł także ofiarą,
A ten, co mógłby uwiecznić upadek,
W samym upadku znalazł wybawienie.
Czem byłbyś, panie, gdyby sędziów Sędzia
Chciał tylko wedle zasług twych cię sądzić?
O, pomyśl o tem, pomyśl, a z ust twoich
Wypłynie wdzięczne słowo miłosierdzia,
Jakbyś nanowo odżył odkupieniem!
Angelo.  Piękna dziewico, raz jeszcze powtarzam,
Nie ja, lecz prawo brata twego sądzi;
Gdyby mym krewnym, bratem był lub synem,
Temu samemu uległby losowi.
On jutro umrze.
Izabella.  Jutro! to zbyt nagle!
Ach, nazbyt nagle! O, przebacz mu, panie!
On na śmierć jeszcze nie przygotowany.
Na stół nasz ptactwo zabijamy w porę;
Ty niebu służyć z mniejszą chcesz bacznością