Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 11.djvu/306

Ta strona została przepisana.
—   296   —

Wiedziała o niej. Brat twój żyć nie może.
Izabella.  Czy tak? Niech niebo zachowa cię, panie!

(Chce wychodzić).

Angelo.  Żyć jednak może na chwilę, a nawet
Żyć jeszcze może jak ty lub ja długo:
A jednak musi umrzeć.
Izabella.  Przez twój wyrok?
Angelo.  Tak jest.
Izabella.  Więc, panie, racz mi dzień powiedzieć,
By, korzystając z krótkich chwil przewłoki,
Brat mój choć duszę uratować zdołał.
Angelo.  Ha, szpetne grzechy! Byłoby to samo
Przebaczyć temu, który skradł naturze
Postać człowieka już ukształtowaną,
Co ułaskawić występne słodycze,
Które fałszywym wybijać śmią stemplem
Obraz niebieski; nie trudniej jest bowiem
Fałszywie wydrzeć życie prawnie dane,
Co odlać nowe na fałszywą formę.
Izabella.  Tak napisano w niebie, nie na ziemi.
Angelo.  To twoje zdanie? Zaraz zobaczymy:
Powiedz, co.wolisz, czy, by twemu bratu
Wydarło życie prawo sprawiedliwe,
Czy też, dla brata twojego ratunku,
Ciało twe oddać słodkiej nieczystości,
Jak ta oddala, którą on zniesławił?
Izabella.  Lepiej poświęcić ciało niźli duszę,
Wierzaj mi, panie.
Angelo.  Lecz o twojej duszy
Niema tu mowy. Z grzechów przymuszonych
Choć robią liczbę, nie zdajemy liczby.
Izabella.  Jak to rozumiesz?
Angelo.  Nie zaręczam za to,
Bo mógłbym przeczyć temu, co wyrzekłem.
Odpowiedz jednak: Ja, jak tłómacz prawa,
Na śmierć skazuję twojego dziś brata,
Czyliżby nie był grzech dobrym uczynkiem,
By tego brata życie uratować?