Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 11.djvu/31

Ta strona została przepisana.
—   21   —

Aryel.  Nie.
Prospero.  Zapomniałeś. Myślisz, że rzecz wielka
Po szlamie słonych głębin się przechodzić,
Na ostrym wietrze północnym żeglować,
Albo pracować dla mnie w żyłach ziemi,
Gdy mróz je zetnie.
Aryel.  Nie, panie, nie myślę.
Prospero.  Kłamiesz, złośliwcze! Czy więc zapomniałeś
Szpetnej Sykorax, groźnej czarownicy,
Z lat i zazdrości na obręcz wygiętej?
Czy zapomniales?
Aryel.  Nie, nie!
Prospero.  Zapomniałeś.
Gdzie się rodziła? Odpowiedz.
Aryel.  W Algierze.
Prospero.  A, czy tak? dobrze. Skoro zapominasz,
Czem byłeś dawniej, ja ci raz na miesiąc
Przypomnieć muszę. Przeklęta Sykorax,
Za mnogie zbrodnie, za okrutne czary,
O których słyszeć nie można bez zgrozy,
Była wygnaną; sąd jednak łaskawy
Za czyn jedyny darował jej życie.
Czy prawda?
Aryel  Prawda.
Prospero.  Ta więc czarownica
Niebieskooka, w ciąży pod tę porę,
Tutaj przez majtków była porzucona.
Ty, sam wyznajesz, byłeś na jej służbie,
Lecz jak duch wyższych, szlachetniejszych uczuć,
Nie chciałeś pełnić obrzydłych rozkazów,
Za co, w wściekłości nieznającej granic,
Z pomocą innych sług swoich silniejszych,
Wszczepiła ciebie w rozłupaną sosnę,
Gdzie uwięziony żyłeś śród boleści
Przez lat dwanaście; gdy potem umarła,
Zostałeś więźniem, a twoje westchnienia
Wciąż było słychać, jak młyńskich kół łoskot.
Podówczas żadna jeszcze ludzka postać