Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 11.djvu/311

Ta strona została przepisana.
—   301   —



AKT TRZECI.
SCENA I.
Izba w więzieniu.
(Wchodzą: Książę, Klaudyo i Stróż).

Książę.  Więc myślisz, że ci Angelo przebaczy?
Klaudyo.  Jedynem biednych lekarstwem — nadzieja:
Z nadzieją życia jestem gotów umrzeć.
Książę.  Na śmierć się gotuj, a śmierć albo życie
Słodsze ci będą. Z życiem tak rozumuj:
Jeśli cię stracę, stracę rzecz, o którą
Jeden się tylko może głupiec troszczyć.
Bo czemże jesteś? Tylko lekkiem tchnieniem,
Wszystkich niebieskich wpływów niewolnikiem,
Swój dom co chwila boleścią napełniasz.
Tylko igraszką śmierci jesteś wieczną,
Całą twą troską, jak od niej uciekać,
A uciekając do niej tylko lecisz.
Wszelka szlachetność daleko od ciebie,
Bo pospolitość wszystkich twych rozkoszy
Jest rodzicielką; nie masz i odwagi,
Bo drżysz przed żądłem lichego robaka;
Sen jest najlepszym twoim wypoczynkiem,
Często go szukasz, a przecież nikczemnie
Śmierci się lękasz, która snem jest tylko.
Nie jesteś samo sobą, bo cię składa
Tysiąc atomów z prochu wydzielonych.
Na chwilę nawet nie jesteś szczęśliwe,
Bo gonisz za tem, czego nie posiadasz,
A nie dbasz o to, co w twem posiadaniu.
Nie jesteś stałe, każdy bowiem księżyc
Dziwne przemiany w tobie wywołuje.
Jesteś ubogie, choć bogactwa dzierżysz,
Bo, jako osieł pod złotem się gnący,
W krótkiej podróży niesiesz ciężkie skarby,