Eskalus. Był to mąż, który wszystkiemi siłami starał się poznać samego siebie.
Książę. W czem szukał głównie rozrywki?
Eskalus. Cieszył się raczej, widząc innych wesele, niż rozweselał się rzeczami, któremi weselić go chciano: pan wielkiej wstrzemięźliwości. Lecz zostawmy go jego przeznaczeniom, prosząc Boga, aby przeznaczenia te były szczęśliwe. A teraz pozwól mi zapytać, w jakiem usposobieniu znalazłeś Klaudya? Mówiono mi, że go dysponowałeś.
Książę. Sam wyznaje, że sędzia nie był względem niego niesprawiedliwym; z dobrowolną pokorą poddaje się wyrokowi prawa; jednakże, pod wpływem ludzkiej słabości, łudził się jeszcze zwodną nadzieją życia, lecz powoli mojemi przestrogami wybiłem mu ją z głowy, i teraz na śmierć jest przygotowany.
Eskalus. Dopełniłeś obowiązków twojego stanu względem nieba i względem więźnia. Z mojej strony, do ostatnich granic wyrozumiałości, pracowałem w interesie tego szlachcica; lecz brata mojego sędziego sprawiedliwość tak surową znalazłem, iż musiałem wkońcu powiedzieć, że jest naprawdę wcieloną sprawiedliwością.
Książę. Jeśli własne jego życie zgadza się z surowością jego sądów, surowość mu ta przystoi; ale jeśli zbłądzi przypadkiem, sam wydał wyrok na siebie.
Eskalus. Idę odwiedzić więźnia. Bądź zdrów!
Książę. Pokój z tobą! (Wychodzą: Eskalus i Stróż).
Kto trzymać w ręku miecz nieba się kusi,
Jeśli surowy, i święty być musi;
Wzór życia drugim, twardą cnoty drogą
Iść zawsze musi nieznużoną nogą,
Przeciw występnym chcąc stanowić karę,
Na swoich własnych słabościach brać miarę.
O, hańba temu, co na śmierć skazuje
Występek, w którym sam równie smakuje!
Potrójna hańba dla tego Angela,
Co swój hodując, innych grzech wypiela!
Jak czarną duszę człowiek nieraz zdoła