Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 11.djvu/327

Ta strona została przepisana.
—   317   —

Chować pod jasną postacią anioła!
Jak często zbrodnia, strojna pozorami,
Płaszczykiem cnoty zwiedziony świat mami,
I w słabe swojej pajęczyny nici
Godność, powagę i władzę uchwyci!
Tej nocy sidła na zbrodnię założę,
Oszukanego Angela położę
Przy nieszczęśliwej narzeczonej boku,
Którą opuścił w gorzkich łez potoku.
Tak oszukaństwo oszukaństwem zmażę,
I starych przysiąg dochować mu każę (wychodzi).


AKT CZWARTY.
SCENA I.
Pokój w domu Maryany.
(Maryana i Paź).

Paź  (śpiewa). O, odwróć usta, co mi fałszywe
Przysięgi słodko kłamały,
I oczy, których płomienie żywe
Jutrzenkę oszukiwały,
Lecz zwróć całunki, uczuć zadatki,
uczuć zadatki,
Miłości naszej fałszywe świadki,
fałszywe świadki!
Maryana.  Skończ twoje pieśni i opuść komnatę,
Bo mąż nadchodzi, co pociechy słowem
Cierpień mych burzę nieraz ukołysał.

(Wychodzi Paź. — Wchodzi Książę).

Przebacz mi, ojcze, jeśli mnie znalazłeś
Łakomem uchem pieśni słuchającą;
Wierzaj mi jednak, śpiewu słodkie fale
Nie leczą ducha, choc łagodzą żale.