Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 11.djvu/34

Ta strona została przepisana.
—   24   —

Prospero.  Nikczemny kłamco, podły niewolniku,
Głuchy na dobroć, a na chłostę czuły,
Z ludzką dobrocią, mimo twej szkarady,
Naprzód do mojej groty cię przyjąłem,
Pókiś zuchwale targnąć się nie ważył
Na czysty honor mojego dziecięcia.
Kaliban.  Ha, co za szkoda, że się to nie stało!
Bez twoich przeszkód zaludniłbym wyspę
Kalibanami.
Prospero.  Obrzydły nędzniku,
Na którym dobroć piętna nie zostawia,
Lecz w którym każda przyjmuje się zbrodnia,
Ja cię przez litość mówić nauczyłem,
Codzień zwiększałem wiedzy twojej skarby,
Gdy przód, wyrazić uczuć twych niezdolny,
Paplałeś niby nierozumne bydlę;
Jam ci dał słowa, żebyś mógł objawić
Myśli przeze mnie w duszy twej zbudzone.
Lecz ród twój podły, mimo nauk moich,
Zawsze coś w sobie takiego zachował,
Czego nie mogą lepsze znieść natury;
Więc sprawiedliwie zamknąłem cię w skale,
Boś cięższej kary. niż więzienie godny.
Kaliban.  Mowę mi dałeś; cała z tego korzyść,
Że kląć dziś mogę; niech za to na ciebie
Zaraza padnie, że mi dałeś mowę!
Prospero.  Precz, czarownicy nasienie, po drzewo!
A radzę, spiesz się, nie brak dziś roboty.
Wzruszasz ramiona? Jeśli me rozkazy
Niechętnie albo niedbale wykonasz,
Tak kości twoje kurczami połamię,
Że na twe ryki, bólem wywołane,
Dzikie zwierzęta zadrżą.
Kaliban.  O, nie, błagam!
(Na str.). Muszę go słuchać. Jego sztuk potęga
Boga mej matki nawet, Setebosa,
Podbić jest w stanie.
Prospero.  Więc precz niewolniku!