Książę. Jego nazwisko?
Stróż. Zowie się Barnardyn.
Książę. Czemuś podobnie z Klaudyem nie postąpił.
Przywiedź go tutaj, niechaj go zobaczę.
Eskalus. Jakże mi smutno, że człowiek tak mądry
I tak uczony jak ty, o Angelo,
Tak mógł pobłądzić w swej krwi gorącości,
Potem tak mało miarkować się w sądzie!
Angelo. Mnie równie smutno, żem ten sprawił smutek,
A w sercu mojem tkwi żal tak głęboki,
Że nie o łaskę, ale o śmierć błagam,
Bo tysiąc razy na śmierć zasłużyłem.
Książę. Gdzie jest Barnardyn?
Stróż. To on jest, mój książę.
Książę. O tym człowieku mówił mi braciszek.
Harda, jak słyszę, w ciele twojem dusza,
Niczego za tym światem się nie lęka;
I wedle twojej żyłeś dotąd wiary.
Wyrok twój zapadł, ale ci przebaczam
Ziemskie twe grzechy, i tylko wymagam,
Żebyś korzystał z mego miłosierdzia
I lepsze sobie przygotował czasy.
Ty, mnichu, przyjdź mu radą twą na pomoc;
Tobie go zwierzam. — A to co za człowiek
Zakapturzony?
Stróż. To inny jest więzień,
Któżegom także w dniu tym uratował,
W którym miał umrzeć Klaudyo, a do Klaudya
Tak jest podobny jak do kropli kropla.
Książę (do lzab.). Jeśli do brata twojego podobny,
Przez pamięć brata i jemu przebaczam.
Daj mi twą rękę, powiedz, żeś jest moją,
Jak on mym bratem. Ale później o tem.
Angelo czuje, że jest ocalony,