Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 11.djvu/54

Ta strona została przepisana.
—   44   —

Nauczę w sidła chyże małpy chwytać,
Wianki orzechów na leszczynie wskażę,
Czasem przyniosę ze skał młode mewy.
A teraz powiedz, czyli chcesz pójść ze mną?

Stefano.  Prowadź mnie bez dalszej gadaniny. Trynkulo, skoro król i całe nasze towarzystwo zatonęło, my wyspę tę odziedziczamy. Dalej, naprzód! Nieś moją butelkę. Kamracie Trynkulo, napełnimy ją niebawem.

Kaliban  (śpiewa na pół pijany).
Bądź zdrów panie! Bądź zdrów, panie!
Trynkulo.  Wyjący potwór, pijany potwór!
Kaliban.  Już nie pójdę na ryb połów,
Ni po drzewo między bory,
Ni jak do tej będę pory
Myć talerzy, skrobać stołów.
Ban, ban, ban! Kaliban!
Szukaj sługi — to mój pan.
Wolność, hej wolność! o wolność, hej wolność!
Stefano.  Poczciwy potworo, bądź nam przewodnikiem!

(Wychodzą).

AKT TRZECI.
SCENA I.
Przed celą Prospera.
(Wchodzi Ferdynand, niosąc kloc drzewa).

Ferd.  Ileż jest zabaw męczących człowieka!
Ale zmęczenie wdzięku im dodaje.
Z godnością można poniżenie znosić,
I cel bogaty biednym środkiem osiądź.
Podła ta praca byłaby nieznośną,
Ale ma pani, co umarłe wskrzesza,
Przemienia w rozkosz moje utrapienia.