Wszystko, co widzieć mamy, jest jakby snem, ułudą, rozgorączkowanej wyobraźni igraszką...
Oko poety, w uniesienia szale,
Z nieba na ziemię, z ziemi w niebo patrzy,
Rzeczy nieznane wyobraźnią stwarza,
A pióro jego powietrznej nicości
Imię i miejsce pobytu wyznacza. (Akt V. Scena I).
Szekspir pisząc tę cudną fantazyę w końcu XVI wieku, gdy jeszcze palono w najlepsze czarownice (i długo potem), gdy nie wierzyć w duchy, widma i czarnoksięskie praktyki, w konszachty z dyabłami, w zaklęcia i wywoływania duchów uważało się za grzech i bezbożność, dał dowód wielkiej wyższości swej nad pojęcia wieku. Współczesny mu, także pisarz dramatyczny, Juliusz książę brunświcki, który podobne nawet z poetą angielskim układał sztuki dla sceny, palił u siebie tak gorliwie czarownice, że plac, na którym się egzekucye odbywały, jak las palów niedogorzałych wyglądał. Szekspir z tych mrzonek fantazyi rozbujałej czynił właściwy użytek, przędąc z nich złote poezyi nici, tkając z nich tę różnobarwną tkankę, która obleka Burzę i Sen nocy letniej.
W jego świecie duchów, podobnym do świata ludzi, mieszczą się Oberony i Tytanie, Puki i Aryel’e, postacie cudnej piękności, poczwarne i fantastycznych kształtów, pocieszne Groszkowe Kwiatki i Gorczyczki. Było to nowością zuchwałą w XVI wieku, zamiast lękać się czarów i duchów, robić z nich zabawę i posługiwać się nimi na scenie. Należy poecie więcej może, niż uwielbienie geniuszu, bo cześć dla odwagi, z jaką w ten sposób protestował przeciwko obłąkaniom, które na czarowników używały stosu, tortury i miecza.
Poeta czerpał z obfitej skarbnicy podań ludu, ale każdy z kwiatków uszczkniętych, tchem jego ożywiony, nowego nabierał blasku. Z drukowanych materyałów służyły mu, wedle badaczy angielskich, z Chaucer’a „Canterbury Tales“, opowiadania w „The Wif of Bathes Tale“ z czasów króla Artura.
U Chaucer’a też zapożyczył postacie Tezeusza i Hipolity i wiele szczegółów, nawet pomysł do wybornej parodyi dramatu o Piramie i Tyzbie.