Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 12.djvu/114

Ta strona została skorygowana.
—   104   —

Lizander.  Masz ojca miłość, pojmiej go za żonę,
Mnie, Demetryuszu, zostaw miłość Hermii.
Egeusz.  Prawda, Lizandrze, on ma moją miłość,
I miłość moja da mu, co jest moje;
Moją jest córka, moje do niej prawa
Na Demetryusza w całości przenoszę.
Lizander.  Mój ród tak dobry, jak jego jest, książę,
Równy majątek, miłość moja większa,
Pod każdym względem jednaka fortuna,
Jeśli nie wyższa od demetryuszowej,
A co prześciga te wszystkie próżności:
Ja miłość pięknej pozyskałem Hermii.
Czemużbym moich miał się praw wyrzekać?
Demetryusz, w oczy ten mu robię zarzut,
Córce Nedara Helenie dworując,
Duszę jej zyskał, i dziś, biedna dziewka,
Szalenie kocha aż do bałwochwalstwa
Tego zmiennika bez czci i bez wiary.
Tezeusz.  Wyznaję, że mnie doszły o tem wieści,
Że chciałem mówić o tem z Demetryuszem,
I tylko nawał spraw wielkich rzecz całą
Z myśli mi wybił. Lecz chodź, Demetryuszu,
Chodź, Egeuszu, mówić pragnę z wami,
Mam dla was obu prywatne zlecenia.
Ty, piękna Hermio, uzbrój się w cierpliwość,
Przed wolą ojca ugniej twe kaprysy,
Albo cię czeka, wedle praw ateńskich,
Które złagodzić nie w mojej jest mocy,
Śmierć albo życie samotne w klasztorze.
Lecz idźmy, droga moja Hippolito;
Wy dwaj pośpieszcie za mną bez spóźnienia;
W sprawie zaślubin naszych pragnę użyć
Waszej pomocy, naradzić się z wami
W rzeczach was obu blizko dotyczących.
Egeusz.  Idziemy, książę, z chętnem posłuszeństwem.

(Wychodzą: Tezeusz, Hippolita, Egeusz, Demetryusz i Orszak).

Lizander.  Czemu, o droga, lice twe tak blade?
Czemu ich róże tak prędko zwiędniały?