Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 12.djvu/115

Ta strona została przepisana.
—   105   —

Hermia.  Może im deszczu brakło; jak go łatwo
Wylaćby mogła burza moich oczu!
Lizander.  Niestety! według tego com mógł czytać,
Lub słyszeć kiedy, nigdy jeszcze strumień
Wiernej miłości nie płynął spokojnie;
Ale czasami, albo krwi różnica —
Hermia.  Biada, niższego niewolnicą zostać!
Lizander.  Źle zaszczepiona czasem w lat niezgodzie —
Hermia.  Zgroza, gdy starość łączy się z młodością!
Lizander.  Czasem sklejona wyborem rodziców —
Hermia.  Piekło, wybierać miłość cudzem okiem!
Lizander.  Lub jeśli była w wyborze sympatya,
Choroba, wojna, śmierć nań uderzyły,
I tak chwilowe jak dźwięk było szczęście,
Jak cień przelotne, krótkie jak marzenie,
Lub jak śród czarnej nocy błyskawica,
Co nagle olśni niebiosa i ziemię,
A ledwo spojrzej! człowiek zdoła krzyknąć,
Znowu ciemności pochłonie ją paszcza.
Tak szybko mija wszystko, co jest piękne.
Hermia.  Jeśli przeznaczeń wolą kochankowie
Skazani znosić zawody i krzyże,
Niech nas nauczy los nasz cierpliwości,
Bo to krzyż zwykły należny kochankom,
Jak sny, marzenia, westchnienia, łzy, żądze,
Zwyczajny biednej namiętności orszak
Lizander.  Dobra to rada, więc słuchaj mnie, Hermio!
Mam ciotkę wdowę, która nie ma dzieci,
A jest rozległych panią majętności,
Dom jej o siedem mil od Aten leży;
Kocha mnie, jakby matką moją była,
Tam cię zaślubić mogę, droga Hermio;
Pod jej nas dachem srogość praw ateńskich
Dosiądź nie zdoła. Jeśli mnie więc kochasz,
Jutrzejszej nocy opuść dom ojcowski,
A w głębi lasu, o milę od miasta,
Tam, gdzie cię niegdyś spotkałem z Heleną,
Pierwszego maja obchodzącą święto,