Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 12.djvu/118

Ta strona została przepisana.
—   109   —

Tak dziecię miłość przysięgając, kłamie.
Nim oczu Hermii zaraził się jadem,
Demetryusz przysiąg sypał na mnie gradem,
Lecz w ogniu Hermii jednego spojrzenia
Wszystek grad przysiąg na deszcz się przemienia.
Teraz mu Hermii zamiary odsłonię,
Do gaju za nią puści się w pogonie,
Jeśli łaskawie spojrzy na mnie za to,
Bogatą dla mnie będzie to zapłatą,
I choć tem moje boleści osłodzę,
Że towarzyszką będę mu w tej drodze (wychodzi).


SCENA II.
Tamże. — Izba w chatce.
(Wchodzą: Cichy, Denko, Fujarka, Byjak, Pigwa i Głodzik).

Pigwa.  Czy zebrała się już cała nasza trupa?
Denko.  Byłoby najlepiei wołać kolejno człowieka po człowieku, jak stoją na papierze.
Pigwa.  Oto imienna lista ludzi, których uznały całe Ateny za najzdolniejszych do przedstawienia naszej sztuki przed księciem i księżniczką w nocy dnia ich zaślubin.
Denko.  Naprzód, dobry Pigwo, powiedz, jaki jest przedmiot sztuki; a potem odczytaj nazwiska aktorów i przystąp do rzeczy.
Pigwa.  A więc nasza sztuka nosi tytuł: Najsmutniejsza komedya i najokrutniejsza śmierć Pirama i Tyzby.
Denko.  Doskonały to kunsztyk, możecie mi wierzyć, i bardzo krotofilny. Teraz, dobry Piotrze Pigwo, wołaj twoich aktorów z papieru. Mości panowie, do rzędu!
Pigwa.  A niech każdy odpowiada na zawołanie. Mikołaj Denko, tkacz.
Denko.  Jestem. Powiedz, jaką mam rolę, a potem tnij swoje dalej!
Pigwa.  Ty, Mikołaju Denko, stoisz tu zapisany na Pirama.
Denko.  A cóż to za jeden ten Piram? Kochanek, czy tyran?