Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 12.djvu/144

Ta strona została przepisana.
—   134   —

Mych odstępuję praw do jej kochania,
A ty znów przestań myśleć o Helenie,
Kocham ją bowiem na wieki, szalenie.
Helena.  Jeszcze marniejszych stów nigdy szyderca
Nie wyrzekł.
Demetr.  Hermię z całego ci serca
Daję, Lizandrze.
Lizander.  Jeślim kiedy wiarę
Mógł jej przysięgać, dzieje to już stare;
Serce me tylko gościem u niej było,
Dziś do Heleny, do domu wróciło,
I tam zostanie.
Demetr.  Heleno, on kłamie.
Lizander.  Nie bluźń uczuciom, gdyś pojąć nie w stanie,
Lub ciężko za to skarci cię to ramię.
Ale patrz, twoje nadbiega kochanie.

(Wchodzi Hermia).

Hermia.  Jeżeli ciemność świat oku zamyka,
Dźwięk tem potężniej do ucha przenika,
I co na sile widzenia zmysł traci,
W dwójnasób ciemność słuchowi to płaci.
Jeśli nie mogły me znaleźć cię oczy,
Ucho sprowadził twych słów dźwięk uroczy.
Czemuś mnie odbiegł w samotnej ustroni?
Lizander.  Nie może zostać, kogo miłość goni.
Hermia.  Jakaż cię miłość od mojego łona
Mogła oderwać?
Lizander.  Miłość nieskończona,
Piękna Helena, przy której spojrzeniu
Blednieją gwiazdy na niebios sklepieniu.
Czyż ci odejście me nie pokazało,
Że bić dla ciebie serce to przestało?
Hermia.  To żart, Lizandrze, twym słowom nie wierzę.
Helena.  I ona z nimi zawarła przymierze!
Widzę, że sobie przyrzekli wzajemnie
Okrutnym żartem gorzko szydzić ze mnie.
Niedobra Hermio, niewdzięczna dziewico!
Miałażeś serce sprzysięgać się z nimi,