Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 12.djvu/146

Ta strona została przepisana.
—   136   —

Twoich powabów i twojego szczęścia,
Jeżeli kocham, co najboleśniejsza,
Bez wzajemności, godną raczej jestem
Politowania, a nie twej pogardy.
Hermia.  Słów twoich myśli nie pojmuję wcale.
Helena.  Wytrwaj do końca. Poglądaj żałośnie,
A drwinkuj ze mnie, kiedy się odwrócę,
Mrugajcie wzajem na siebie, do końca
Prowadźcie żarcik tak pięknie zaczęty,
A będą o nim pisały kroniki.
Gdyby w was była litość, wychowanie,
Za cel swych szyderstw nie mniebyście wzięli.
Lecz bądźcie zdrowi, w części ma to wina,
Której zaradzi śmierć lub oddalenie.
Lizander.  Zostań! Wymówek słuchaj mych, Heleno,
Piękna Heleno, życie me, ma duszo!
Helena.  Cudownie!
Hermia.  Drogi, przestań tak z niej szydzić.
Demetr.  Głuchy na prośbę, usłucha przymusu.
Lizander.  Marny twój przymus, jak marna jej prośba;
Z twych gróźb bezsilnych, jak z próśb jej się śmieję.
Heleno, ja cię kocham, na me życie!
To życie, którem chętnie gotów stracić,
By kłamstwo zadać temu, który mówi,
Że cię nie kocham.
Demetr.  On nigdy nie zdoła,
Jak ja cię kochać.
Lizander.  Jeżeli tak mówisz,
Chodź, dowiedź tego.
Demetr.  I owszem, natychmiast.
Hermia.  Lizandrze, powiedz, co to wszystko znaczy?
Lizander.  Precz stąd, murzynko!
Demetr.  Hola, mości panie!
Sierdzisz się, widzę, chcesz niby pokazać,
Ze idziesz za mną, ale się nie ruszasz;
Bardzo potulny z ciebie, widzę, człowiek.
Lizander.  Puść mnie, kocico, obrzydły łopuchu,
Albo cię z siebie jak węża otrząsnę!