Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 12.djvu/158

Ta strona została przepisana.
—   148   —

Helena tylko. Nim ujrzałem Hermię,
Helenie, królu, byłem zaręczony;
Jak chory, miłym wzgardziłem pokarmem,
Dzisiaj, zdrowemu, smak rodzimy wrócił,
Kocham go, pragnę, za nim tylko wzdycham,
I odtąd wierny będę mu na zawsze.
Tezeusz.  Szczęsne spotkanie, piękni kochankowie!
Resztę powieści wysłuchamy później.
Na przekor twojej woli, Egeuszu,
W jednej świątyni, wkrótce z nami razem
Wiecznym łańcuchem zwiążem dwie te pary.
Zbyt jest już późno; nasze polowanie
Do stosowniejszej odkładamy pory.
Teraz do Aten. Trzech mężów, trzy żony
W dniu jednym ślubne przywdzieją korony.
A więc do Aten spieszmy, Hippolito.

(Wychodzą: Tezeusz, Hippolita, Egeusz i Orszak).

Demetr.  Wszystko mi zda się małe i niejasne,
Jak góry w dali zdają się obłokiem.
Hermia.  Mnie się znów wszystko wydaje podwójne,
Jak każdem okiem osobno widziane.
Helena.  Jak znaleziony klejnot, mój Demetryusz,
Zda mi się moim i znowu nie moim.
Demetr.  Myślę, że śpimy i marzymy spoinie.
Jesteścież pewni, że książę był z nami,
Że nam dał rozkaz, aby za nim spieszyć?
Hermia.  Był tu z mym ojcem.
Helena.  I z swą Hippolitą.
Lizander.  I do świątyni woła nas za sobą.
Demetr.  Więc idźmy za nim, to nie sen był marny.
W drodze marzenia nasze opowiemy.

(Wychodzą. — Denko się budzi).

Denko.  Jak przyjdzie na mnie kolej, zawołajcie mnie, a odpowiem. Pierwsze moje słowa są: Przepiękny Piramie! — Hola, ho! Piotrze Pigwo! Fujarko, naprawiaczu miechów! Ryjaku, kotlarzu! Głodziku! Jak Bóg żywy, uciekli, a zostawili mnie śpiącego. Przedziwne miałem widzenie. Miałem sen, a żaden ludzki dowcip