Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 12.djvu/160

Ta strona została przepisana.
—   150   —

uszedłby pół-złotka na dzień, bo dałbym się powiesić, gdyby mu książę nie dał pół-złotka na dzień za odegranie Pirama. Zarobiłby je uczciwie; pół-złotka na dzień za Pirama, albo nic. (Wchodzi Denko).
Denko.  Gdzie moje chłopaki? gdzie moje serduszka?
Pigwa.  Denko! o dniu waleczny! o szczęśliwa godzino!
Denko.  Mości panowie, mógłbym wam cuda opowiadać, ale nie pytajcie, co to za cuda, bo jeśli wam powiem słówko, nie jestem Ateńczykiem. Opowiem wam jednak wszystko słowo w słowo, jak się stało.
Pigwa  Opowiedz, słodki Denko.
Denko.  O mnie ani słowa. Wszystko co wam powiem jest, że książę już po obiedzie. Zbierzcie wszystkie wasze rupiecie; dobre tasiemki do bród, nowe wstążki do trzewików. Zbierzcie się co prędzej w pałacu; niech każdy odczyta swoją rolę, bo mówiąc krótko a węzłowato, sztuka nasza jest preferowaną. Na każdy przypadek niech Tyzbe weźmie świeżą bieliznę, a ten, co gra lwa rolę, niech nie obcina paznokci, bo muszą wisieć, jak lwie pazury. A prócz tego, najdrożsi aktorowie, nie jedzcie ani cebuli ani czosnku, bo z ust waszych mają wychodzić słodkie oddechy, i nie wątpię, że ktobądź je usłyszy, przyzna, że słodka to komedya. Dość słów na teraz, idźmy! (Wychodzą).


AKT PIĄTY.
SCENA I.
Ateny. Pokój w pałacu Tezeusza.
(Wchodzą: Tezeusz, Bippolita, Filostrat, Panowie i Orszak).

Hippolita.  Powieść kochanków dziwna mi się zdaje.
Tezeusz.  Więcej w niej dziwu, niż prawdy, i nigdy
W te czarodziejskie bajki nie uwierzę.
Mózg zakochanych i szalonych kipi,
Kształtuje formy, których zimny rozum