Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 12.djvu/162

Ta strona została przepisana.
—   152   —

Filostrat.  Oto spis, królu, gotowych rozrywek,
Spojrzej i wybierz, od czego mam zacząć.

(Podaje papier).

Lizander  (czyta). „Bitwa Centaurów z harf towarzyszeniem,
Przez ateńskiego śpiewana rzezańca“.
Tezeusz.  Sam ją kochance mej opowiedziałem
Na chwałę mego krewnego Alcyda.
Lizander  (czyta). „Szalona wściekłość pijanych Bachantek,
Trackiego wieszcza szarpiących w kawałki“.
Tezeusz.  Stary to przedmiot; widziałem go dawniej,
Gdy Teb zwycięzca wróciłem do Aten.
Lizander  (czyta). „Płacz Muz dziewięciu nad śmiercią nauki,
Umarłej z głodu niedawnymi czasy“.
Tezeusz.  To jakaś ostra musi być satyra,
Nie dla niej pora przy ślubnych jest godach.
Lizander  (czyta). „Śmieszna tragedya, krótka ale nudna,
Tyzby, kochanki młodego Pirama“.
Tezeusz.  Krótka a nudna? Tragedya a śmieszna?
A więc śnieg czarny albo lód gorący?
Jak potrafimy zgodzić tę niezgodę?
Filostrat.  Sztuka to, królu, długa na słów dziesięć,
A chociaż nigdy krótszej nie widziałem,
O słów mi dziesięć za długą się zdaje,
Dlatego nudna. Na swojem w niej miejscu
Niema jednego słowa lub aktora.
Że to tragedya, królu, trudno wątpić,
Skoro w niej Piram z własnej ginie ręki.
Gdym próby słuchał, oczy me, wyznaję,
Łzami zabiegły, ale łez weselszych
Nigdy śmiech z ludzkich źrenic nie wycisnął.
Tezeusz.  Jacy tę sztukę grają aktorowie?
Filostrat.  Tłum twardoręki tutejszej czeladzi,
Której mózg nigdy dotąd nie pracował,
A która dzisiaj, na królewskie gody,
Do niećwiczonej wbiła rzecz pamięci.
Tezeusz.  Będziem jej słuchać.
Filostrat.  Nie, szlachetny panie;
Znam całą sztukę, licha to ramota,