Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 12.djvu/205

Ta strona została przepisana.
—   195   —

Hermiona.  Co tam za mądre toczycie rozprawy?
Pójdź tu sam, chłopcze, znów jestem dla ciebie.
Siadaj tu przy mnie, praw mi jaką powieść.
Mamil.  Maż to być powieść smutna, czy wesoła?
Hermiona.  Jak najweselsza.
Mamil.  Smutna lepsza w zimie,
Właśnie też umiem jedną o upiorach.
Hermiona.  Więc mi ją powiedz. Siadajże tu przy mnie,
Staraj się tylko, a wiem, że to umiesz,
Żeby twój upiór strasznie mnie przeraził.
Mamil.  Był raz mąż pewny —
Hermiona.  Siądź wprzódy. Dalej.
Mamil.  Mieszkał przy cmentarzu —
Ale ci muszę cicho opowiadać,
Żeby mnie świerszcze tam nie po lsłuchały.
Hermiona.  Więc dobrze, — czekaj, — praw mi ją do ucha.

(Wchodzą: Leontes, Antygon i Panowie).

Leontes.  Tam go spotkałeś z dworem i Kamillem?
Dworz.  Królu, w jodłowym spotkałem ich lasku;
Nigdym nie widział takiego pośpiechu.
Sam byłem świadkiem, jak na statki wsiedli.
Leontes.  Jak przenikliwy sąd niebo mi dało!
Ale przeklęty jestem zbytkiem wiedzy!
W puharze pająk mógł długie dnie moknąć,
Człowiek mógł spełnić puhar i wyjść zdrowy,
Bo myśli jego zatrute nie były.
Lecz pokaż oczom hydnego pająka,
Powiedz, co wypił, a wnet gardło jego,
I piersi jego połamią konwulsye —
Jam spełnił puhar i widział pająka.
Kamillo, widzę, był mu pośrednikiem
W spisku na moje życie i koronę.
Me podejrzenia wszystkie się sprawdziły:
Fałszywy podlec, któremum dał służbę,
Jemu się wprzódy wynajął, odsłonił
Wszystkie me plany, teraz mnie zostawił
Przedmiotem wzgardy i śmiechów swych celem.
Lecz kto im bramy otworzył tak łatwo?