Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 12.djvu/215

Ta strona została przepisana.
—   205   —

Puszczam jej cugle, bo nic jej nie wstrzyma.
Paulina.  Łaskawy panie, słuchaj mnie, zaklinam,
Słuchaj tej, która wierną jest poddanką,
Najposłuszniejszym radcą i lekarzem,
Która, ażeby ulżyć twym boleściom,
Mniej za pozorem gorliwości goni,
Niż ci, co formą poświęceń cię zwodzą.
Od twojej dobrej przychodzę królowej.
Leontes.  Dobrej królowej?
Paulina.  Tak, dobrej królowej,
Powtarzam, panie, twej dobrej królowej,
A jej dobroci dowiodłabym mieczem,
Gdybym ostatnim mężem tylko była
Twojego dworu.
Leontes.  Wywiedźcie ją z sali!
Paulina.  Niech się ten pierwszy dotknąć mnie poważy,
Który z was mało oczy swoje ceni.
Odejdę sama, gdy spełnię poselstwo.
Dobra królowa dobrą jest, albowiem
To — ci niemowlę, córkę tę powiła,
Błogosławieństwu poleca ją twemu.

(Kładzie dziecię na ziemi).

Leontes.  Precz z tą przebrzydłą, śmiałą czarownicą!
Precz z tą rajfurką w sztuce swej ćwiczoną!
Paulina.  O nie, mój królu, ja sztuce tej obca,
Jak ty sam jesteś, co mnie skarżysz o nią;
Twym przywidzeniom równa ma uczciwość,
A to, Bóg świadkiem, aż nadto jest dosyć,
Jak świat dziś stoi, zwać się uczciwością.
Leontes.  Zdrajcy, czy żaden za drzwi jej nie wypchnie?
Precz z nią! niech z sobą bękarta zabierze.
(Do Antyg.) Ty, stara babo, ty, przez swoją kurę,
Ty, z własnej grzędy spędzony, czy słyszysz?
Oddaj bękarta twemu Herodowi.
Paulina.  Dłoń twa na wieki niech będzie przeklęta,
Jeśli księżniczki dotknąć się odważysz
Pod tem fałszywem podłości nazwiskiem,
Którem ją shańbił!