Jak ta, mój królu, którąś sam nakazał;
Inaczej bowiem grzechbym popełniła
Przeciw wdzięczności, przeciw posłuszeństwu,
I przeciw tobie i przyjacielowi,
Którego miłość, odkąd mówić mogła —
Od lat dziecinnych — zawsze była twoją.
A co do spisku, smaku jego nie znam,
Choć mi potrawę dziś tę zastawiacie.
Wiem tylko, królu, o cnotach Kamilla;
Czemu opuścił dwór twój, i bogowie,
Jeżeli więcej ode mnie nie wiedzą,
Są nieświadomi.
Leontes. O jego ucieczce
Zarówno dobrze wiedziałaś, jak o tem,
Co po ucieczce wykonać przyrzekłaś.
Hermiona. Twego języka nie rozumiem, królu,
Od marzeń twoich życie me zależy,
Rób z niem, co zechcesz.
Leontes. Własne czyny twoje
Są mem marzeniem. Gdy z Polixenesem
Miałaś bękarta — ja tylko marzyłem.
Jak wstydu nie masz, (bo podobne tobie
Nie znają wstydu) tak nie masz i prawd}7;
Lecz zaprzeczenie na nic się nie przyda.
Jak płód twój rzucić na puszczę kazałem,
Bo nie ma ojca, któryby go uznał,
(Co więcej twoją, niźli jego zbrodnią)
Tak ty uczujesz sprawiedliwość naszą,
I śmierci czekaj za największą łaskę.
Hermiona. Błagam cię, królu, oszczędź tych pogrożek;
Śmierci tej szukam, którą ty mnie straszysz,
Bo życie dla mnie straciło już urok.
Koronę życia mojego — twą miłość,
Czuję, straciłam, choć nie wiem, dlaczego;
Mój pierworodny, drugie szczęscie moje,
Wydarty z objęć moich, jakbym była
Zapowietrzoną; trzecia rozkosz moja,
Pod nieszczęśliwą urodzona gwiazdą,
Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 12.djvu/223
Ta strona została przepisana.
— 213 —