Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 12.djvu/236

Ta strona została przepisana.
—   226   —

Im mi się bardziej droga majaczy,
Do mego celu idę tem prościej.

Bo jeśli druciarz zarabiać może,
Włócząc się z torbą z sioła do sioła,
Ja też rachunki moje otworzę,
Chociaż mnie ceklarz po kwit zawoła.


Ja handluję płachtami; kiedy kania buduje gn:azdo, baczność na drobniejszą bieliznę! Ojciec mój nazywał się Autolikus, a że jak ja wylągł się pod Merkurym, jak ja wędził drobnostki. Dzięki kostkom i dziewkom strój ten kupiłem, a moim kapitałem jest niewinne rzemiosło rzezimieszka. Szubienica i rozbój na wielkiej drodze, to za wysokie dla mnie rzeczy, na widok postronka i batoga strach mnie bierze. Co do przyszłego życia, myśl o niem zwykle przesypiam. Zdobycz! zdobycz! (Wchodzi Pajac).
Pajac.  Zobaczmy. Każde jedenaście baranów, kamień; każdy kamień, czterdzieści i coś złotych; piętnaście set ostrzyżonych ile przyniesie?
Autol.  (na str.). Jeśli włosień dotrzyma, złapałem ptaszka.
Pajac.  Bez szczot do ładu z tem nie dojdę. Zobaczmy teraz, co na strzyż mam kupić. „Trzy funty cukru; pięć funtów porzeczek, ryżu“ — co też ta moja siostra chce robić z ryżem? Lecz mój ojciec zrobił ją panią święta, ona więc nakazuje sprawunki. Zrobiła już dwadzieścia cztery bukiety dla strzygaczy; wszystko doskonałe śpiewaki na trzy głosy, tylko że większa część tenorzyści i basiści; ale jest między nimi purytanin, który śpiewa psalmy przy towarzyszeniu kobzy. Trzeba mi szafranu na danie farby pierogom z gruszkami; muszkatołowych kwiatów, daktyli, nie, tego niema w mojej notatce, muszkatołowych gałek siedm; jeden lub dwa korzenie imbieru, to potrafię wyżebrać; cztery funty suszonych śliwek i tyleż rodzynków.
Autol.  Och, czemuż się rodziłem! (Jęczy i tarza się po ziemi).
Pajac.  W imię —