Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 12.djvu/239

Ta strona została przepisana.
—   229   —

Wesołe serce dzień leci cały,
Leniwca i mila znuży (wychodzi).


SCENA III.
Chatka Pasterza.
(Floryzel i Perdyta).

Floryzel.  Ten ubiór nowe nadaje ci życie,
Ty nie pasterką ale jesteś Florą
W maju wschodzącą. To owiec strzyżenie,
Zda mi się, bogów mniejszych jest zebraniem,
Ty ich królową.
Perdyta.  Łaskawy mój panie,
Nie mnie przystoi zbytki twoje ganić,
I przebacz, proszę, że o nich wspominam.
Ty wielkość twoją, cel miłości kraju,
Przyćmiłeś, panie, pasterskim ubiorem,
Mnie, wiejskie dziewczę, w półboginię strojąc;
I z dawna każde nasze święto
Nie było silnie szaleństwem zaprawne,
Które przytomni ze zwyczaju trawią,
Ubioru tego widokby mnie wstydził,
Byłby zwierciadłem, w którembym widziała
Nizkość mą własną,
Floryzel.  Dzień ten błogosławię,
W którym mój sokół przeleciał przez pole
Twojego ojca.
Perdyta.  Boże, sprawdź te słowa!
Wielkość twa, panie, bojaźni niezwykła,
Ale mnie stanów różnica zatrważa;
I teraz, panie, drżę już na myśl samą,
Gdyby twój ojciec, takim jak ty trafem
Zbiiżył się do nas; jakżeby poglądał
Na dzieło swoje w tak podłej oprawie?
Coby on mówił? jakiem jabym okiem
W tych pożyczanych patrzyła falbanach
Na twarzy jego surowej przytomność?