Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 12.djvu/263

Ta strona została przepisana.
—   253   —

gnieżdzie, tam będzie stał, póki na trzy ćwierci i łut nie umrze; potem, przywrócony do życia okowitą albo jaką inną gorącą infuzyą; potem, ranami okryty, w najgorętszym dniu w kalendarzu przepowiedzianym, postawiony przy ceglanym murze, na południowem słońcu, dopóki go muchy na śmierć nie zajedzą. Ale co mamy mówić o tych łotrach, na których nędzę uśmiechać się należy, gdy ich występki tak są straszne? Powiedzcie mi raczej, bo z oczu patrzy wam prostota i uczciwość, co macie do króla? Dzięki mojej szlacheckiej powadze powiodę was tam, gdzie się teraz król znajduje, przedstawię was jego dostojnej osobie, szepnę za wami słówko, a jeśli jest człowiek prócz króla, który może sprawę waszą załatwić, widzicie tego człowieka przed sobą.
Pajac.  Zdaje mi się, że to człowiek wielkiej władzy; dalej, ojcze, posmaruj mu łapę; bo choć władza jest upartym niedźwiedziem, niedźwiedzia tego często można za nos złotem wodzić. Pokaż wnętrze twojej sakiewki zewnętrzu jego ręki i ani słowa więcej. Pamiętaj, ukamienowany i żywcem ze skóry odarty!
Pasterz.  Jeśli wielmożny pan raczy zająć się naszą sprawą, daję złoto, które mam przy sobie; dodam drugie tyle, a zostawiam tego młodego człowieka na zastaw, poki reszty nie przyniosę.
Autol.  Skoro załatwię, co przyrzekłem?
Pasterz.  Tak jest, jaśnie panie.
Autol.  Więc daj mi połowę. Czy jesteś interesowany w tej sprawie?
Pajac.  Pod pewnym względem, jaśnie panie. Ale choć położenie moje bardzo opłakane, spodziewam się jeszcze, że nie będę ze skóry odarty.
Autol.  To czeka pastuszego syna; on musi wisieć dla przykładu.
Pajac.  Pociecha! śliczna pociecha! Spieszmy do króla i odkryjmy nasze dziwne tajemnice. Niech się dowie, że ona nie jest ani twoją córką, ani moją siostrą; inaczej, zginęliśmy! Dam ci, jaśnie panie, tyle, ile dał