Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 12.djvu/266

Ta strona została przepisana.
—   256   —

A oprócz tego czyliż bogów wola
Swych celów tajnych nie chce dopełnienia?
Czyż nie powiedział wam boski Apollo,
Czy nie ta była treść jego wyroczni,
Że się dziedzica król nasz nie doczeka,
Póki stracone nie znajdzie się dziecię?
Co rozumowi tak zda się potworne,
Jak żeby grób swój Antygon otworzył,
I wrócił do mnie, gdy zginął z dziecięciem.
Waszą jest radą, aby król pogwałcił
Niebios wyroki, woli się ich oparł.
(Do Leont.) Niech ci potomstwo troski nie zadaje,
Królu, korona twa znajdzie dziedzica.
Swoją zostawił Alexander Wielki
Najgodniejszemu — jego też następcą
Mógł być najlepszy.
Leontes.  Dobra Paulino,
Wiem, że czcisz pamięć mojej Hermiony.
O, gdybym poszedł był za radą twoją,
Jeszczebym teraz przeglądał się może
W pełnych źrenicach mojej Hermiony,
Jeszczebym skarby na ustach jej zbierał!
Paulina.  Potem zostawiał jeszcze bogatszemi
Za to, co dały.
Leontes.  Co mówisz, jest prawdą.
Zon takich niema — nie pojmę też żony.
Bo gorsza od niej, lepiej traktowana,
Duszę jej świętą wróciłaby w ciało,
I tu, gdzie słowem krzywdzimy jej pamięć,
Zbiegłaby nagle gnana niepokojem,
Wołając: „Czemu dla mnie byłeś innym?“
Paulina.  Gdyby podobną władzę posiadała,
Tak wołać słuszne miałaby powody.
Leontes.  Miałaby; myślby moją podkusiła,
Ażebym drugą żonę zamordował.
Paulina.  Gdybym tą duszą zabłąkaną była,
Jabym ci wiecznie do uszu szeptała:
Patrz na jej oczy, czy ich osłupiałość