Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 12.djvu/272

Ta strona została przepisana.
—   262   —

Chociaż fortuna, wróg mój zaprzysięgły,
W świat mnie pogonią, nie mają dość siły,
Ażeby zmienić miłość mą dla ciebie.
A ty, o królu, pomnij na twą młodość,
Na twoją miłość jak moja namiętną,
A przez tę pamięć, bądź obrońcą moim!
Na twoją prośbę, jakby fraszkę jaką,
Największą łaskę ojciec mój wyświadczy.
Leontes.  Gdyby tak było, prosiłbym u niego
O tę księżniczkę, która dlań jest fraszką.
Paulina.  W oczach twych, królu, zbyt wiele młodości.
Twoja królowa na miesiąc przed śmiercią
Stokroć godniejszą spojrzeń takich była,
Niż na nią rzucasz.
Leontes.  W tych nawet spojrzeniach
O niej myślałem. — Lecz do twojej prośby:
Śpieszę do ojca; skoro twa namiętność
Nie czyni krzywdy twemu honorowi,
Licz na mą przyjaźń dla niej i dla siebie.
Z tą myślą idę, dlatego śpiesz za mną,
I zważaj bacznie na moje zachody. (Wychodzą).


SCENA II.
Przed pałacem.
(Autolikus i Dworzanin).

Autol.  Proszę cię, panie, czy byłeś całej tej sprawie przytomny?
1 Dworz.  Byłem przy otwarciu zawiniątka, słyszałem, jak stary pasterz opowiadał sposób, w jaki je znalazł. Po krótkiej chwili zadziwienia rozkazano nam wszystkim oddalić się z izby. Zdaje mi się tylko, że słyszałem, jak pasterz powiedział, że znalazł niemowlę.
Autol.  Jakże pragnę dowiedzieć się końca!
1 Dworz.  Opowiadanie moje bezładne. Zmiany, jakie spostrzegałem na twarzach króla i Kamilla, największe budziły podziwienie. Wytrzeszczali tak na siebie oczy, że się zdawało, że im z jam wyskoczą. W ich milczeniu była