wieki na wzór i podobieństwo swych ideałów. Tak ludzkość tworzy swe bogi.
Szekspira, lepiej niż jego własne mało znane życie, tłómaczy wiek, w którym żył, piśmiennictwo, jakie zastał, ruch umysłowy, wśród którego się przebudził, naostatek poprzednicy na scenie, dramat angielski ówczesny, jego rozwinięcie i duch, jaki Anglię ożywiał. Geniusz jego, jakkolwiek przeszedł potężną swą epokę, jest prawowitem dziecięciem czasu i tylko na tle jego zrozumianym i słusznie ocenionym być może. Przedewszystkiem więc, chcąc dziś poznać poetę, musimy choć pobieżnymi rysami, nakreślić obraz epoki, wśród której występuje.
Ostatnimi czasy w literaturze niemieckiej natrafiamy na częste, dziwnie namiętne porównania geniuszu dramatycznego Szekspira z Schillerem i Goethem.
Nie rozumiemy zupełnie, jak można poetę, tworzącego w tych warunkach, co Szekspir, chcieć równoważyć i przymierzać do poetów nowszej epoki.
Przy równej nawet wartości dzieła, ogromna wyższość musiałaby zawsze pozostać po stronie tego, który nie mając wzorów, tworzył pierwszy, nie posługiwał się teoryą żadną i nie patrzył w żadną modłę... przetorowane drogi łatwo jest prostować i równać; przebić i torować nowe, gdzie ich nie było, innej jest ceny. Schiller i Goethe z wiedzą warunków sztuki przystępowali do kunsztownych dzieł swoich, Szekspirowi geniusz jego sam służył za jedyną pochodnię. Porównanie jest niemożliwem, gdy przedmioty różnej są natury i rodzaju: kłaść obok siebie Homera z Wiktorem Hugo, Dantego z Lamartinem, jest po prostu niedorzecznością. Wieki, które ich dzielą, myśli i formie nadają wartość różną, jak różna jest cena kruszców w czasach od siebie odległych. Poeci rzeczywistego natchnienia rodzą, poeci wykształceni tworzą; nie odmawiamy wartości ostatnim, ale ich na równi z tymi wieszczami, przez których mówił duch Boży — położyć nie możemy.
Szekspir stoi odosobnionym i jedynym; ażeby go ocenić, stawić przy nim potrzeba tych, co z nim i obok niego żyli, naprzykład Marlowe’a (Marlo’a) i Ben Jonsona (Ben Dżonsona), nad którymi tak góruje, iż maleją i nikną u stóp jego.
Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 12.djvu/288
Ta strona została skorygowana.
IV