„Gdy dramat oryginalny i narodowy ma powstać, poeci, co go tworzą, noszą w sobie uczucia, jakie on przedstawia. Oni są objawem ducha publicznego wyrazistszym nad innych ludzi, bo duch ten w nich gorętszym jest niż w innych. Namiętności otaczające, z ich serc wybuchają głosem ostrzejszym i właściwszym, dlatego ten głos brzmi wyżej nad wszystkie głosy. Hiszpania rycerska i katolicka znajduje tłómaczów w zapaleńcach i Don Kiszotach, w Kalderonie-żołnierzu, nim został księdzem; w Lopezie, ochotniku piętastoletnim, zapalonym kochanku, błędnym pojedynkowiczu, żołnierzu Armady, wkońcu księdzu i służce świętego oficyum tak gorliwym, że pości aż do opadnięcia z sił, że ze wzruszenia mdleje mszę odprawiając, a mury celi krwią swych biczowań obryzguje.
„Pogodna i szlachetna Grecya, wodzem swych poetów tragicznych ma jednego z najwyszkałceńszych i najszęśliwszych swych synów — Sofoklesa, który przoduje w sprawach pieśni i palestry, który w piętnastu leciech śpiewa paean przed trofeami Salaminy, a później poseł, wódz, zawsze ulubieniec bogów, rozmiłowany w swym grodzie rodzinnym, życiem swem i dziełami występuje jako niezrównane harmonijne zjawisko w tej zgodzie i pokoju, które stanowią piękność starożytnego świata, jakiej nowsze nie dościgły wieki.
„Francya wymowna a światowa, w tym wieku, który najwyżej podniósł sztukę form towarzyskich i wymowy, znajduje do pisania swych tragedyi oratorskich, do malowania swych salonowych namiętności, najzręczniejszego kunsztmistrza słowa: Racine’a dworaka, człowieka światowego, najzdolniejszego przez takt swój i stylowe omówienia, do przedstawiania ludzi światowych i dworaków.
„Tak i tu (w Anglii) poeci z dziełem są w zgodzie.
„Wszyscy niemal włóczęgi, dzieci ludu (wyjąwszy Beaumont’a i Fletcher’a), wykształceni przecież, najczęściej wychowańcy Oxfordu i Cambridge (Kembridż), ale ubodzy, tak że w nich wykształcenie jest ze stanem w sprzeczności. Ben Jonson jest mularza pasierbem i sam mularzem; Marlowe — synem szewca, Szekspir — kupczącego wełną, Massinger (Massindżer) — lokaja pańskiego dworu. Żyją jak mogą, brną w długi, piszą, ażeby zarobić trochę i występują po teatrach.
Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 12.djvu/291
Ta strona została skorygowana.
VII