Z tem poszanowaniem barwy wieku, przekładali je najcelniejsi niemieccy tłómacze i najlepszy z francuskich, niedawno zmarły, syn Wiktora Hugo. Niedarowanym grzechem byłoby chcieć poprawiać geniuszu dzieło, lub je ad usum Delphini przykrawywać. Pewnej też dojrzałości potrzeba, aby módz Szekspira czytać, zrozumieć, ocenić, a znakomitego wykształcenia, aby w nim zasmakować. Jak Rafael, jak wszyscy wielcy mistrze, poeta w pierwszej chwili nie robi tego wrażenia, jakie po głębszem z nim obeznaniu i studyach wywiera.
Należy cofnąć się nieco ze współczesnego stanowiska, zapomnieć o tych mdłych łakociach, jakiemi karmi nowożytne piśmiennictwo, ażeby w tym ostrym ale zdrowym zasmakować pokarmie.
Nie zbywało nam od lat kilkudziesięciu na tych, co się kusili na przekłady Szekspira w języku naszym, nie licząc tłómaczeń dla sceny robionych i nie wchodzących w rachubę. Szereg naszych tłómaczów Szekspira dosyć jest znaczny, a wśród nich spotykamy się z imionami pisarzy znakomite w literaturze zajmujących stanowiska. Ks. Ign. Hołowiński, pod imieniem Kefalińskiego, pierwszy pokusił się o całkowity przekład poety, rozpoczął go z zapałem, wkrótce jednak, chociaż przybrał był sobie w pomoc ks. Placyda Jankowskiego (John’a of Dycalp), musiał tę pracę zaniechać, do ważniejszych będąc powołanych obowiązków. Rzucił ją z żalem, jak świadczą listy naówczas pisane. Przekład ks. Hołowińskiego, który u czytelników naszych nie znalazł uznania, bo go powszechnie nieudałym osądzono — wcale na lekceważenie to nie zasługuje. Jest on częstokroć może do zbytku szorstkim, bywa trudnym, ale dlatego tylko, że się troszczył o wierność wielką, której wdzięk wszelki poświęcał. Pomimo to, zalet mu odmówić nie można i w historyi naszych przekładów Szekspira poczestnego miejsca. John (Dżon) of Dycalp, zwłaszcza w scenach dowcipnych, gdzie igraszki słów niedające się tłómaczyć, ekwiwalentami zastępywać potrzeba — bywa bardzo szczęśliwym. Językiem włada łatwiej od Hołowińskiego, oryginał szanuje, chociaż pedancko się go nie trzyma; ogólne jednak wrażenie jego przekładów jest, jakbyśmy starego Szekspira odpoliturowanym i obmytym z pyłu wieków widzieli. Jędrnego wyrazu mu braknie.
Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 12.djvu/334
Ta strona została skorygowana.
L