Król. Piękna księżniczko, witaj na mym dworze!
Księżnicz. Piękność oddaję ci, królu, wzajemnie; ale powitanie
trochę zawczesne, bo dach tego pałacu za wysoki na
dach twojego zamku, a puste pola za nizką podłogą,
abym na niej przyjęła gościnne powitanie.
Król. W pałacu godne powitanie znajdziesz.
Księżnicz. Wiedź mnie tam wprzódy, powitasz mnie potem.
Król. Słuchaj mnie, pani, złożyłem przysięgę —
Księżnicz. Bóg z tobą, panie, bo krzywoprzysięgniesz.
Król. Nie, za świat cały, przynajmniej z mej woli.
Księżnicz. Przysięgę jednak z własnej woli złamiesz.
Król. Na co przysiągłem, nie wiesz jeszcze, pani.
Księżnicz. Gdyby ode mnie nie więcej król wiedział,
Ta nieświadomość byłaby rozumem,
Gdy teraz wiedza jest nieświadomością.
Słyszałam, królu, żeś się zobowiązał
Twojego domu progu nie przekroczyć;
Strzedz tej przysięgi, grzechem jest śmiertelnym,
Grzechem śmiertelnym, przysięgę tę złamać.
Lecz daruj, panie, zbytek mej śmiałości,
Nie mnie przystoi uczyć uczyciela.
Racz teraz przejrzeć pismo to, a potem
Poselstwu memu spieszną dać odprawę.
Król. Odpowiem spiesznie, jeśli będzie można.
Księżnicz. Spieszny mój odjazd na dobre posłuży:
Krzywoprzysięgniesz, gdy zostanę dłużej.
Biron (do Rozaliny). Czy raz w Brabancie nie tańczyłem z tobą?
Rozalina. Czy raz w Brabancie nie’ tańczyłam z tobą?
Biron. O, niewątpliwie.
Rozalina. Na co więc daremne
Robić pytania?
Biron. Nie bądź tak porywcza.
Rozalina. Twoje niewczesne drażnią mnie pytania.
Biron. Za żartki dowcip twój prędko mnie znuży.
Rozalina. Wprzód jednak jeźdźca zostawi w kałuży.