Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 12.djvu/40

Ta strona została przepisana.
—   30   —

Zrobicie lepiej, gdy skończycie swary,
By spoinie napaść na króla Nawarry
I na pedantów jego klikę całą.
Boyet.  Jeśli mnie zdanie me nie oszukało,
(A rzadko zwodzi, w oczach bowiem czyta,
Co w głębiach serca rośnie i zakwita)
Król jest dotknięty.
Księżnicz.  Czem takiem, prosimy?
Boyet.  My, kochankowie, afektem to zwiemy.
Księżnicz.  A skąd to wnosisz?
Boyet.  Istność jego cała
Ciekawą żądzą z ócz mu wyglądała.
Przez oczy jego serce się pyszniło,
Ze twarz twą rytą jak agat nosiło.
Język, co widzieć nie mógł jej, gdy mówił,
Zamilkł i w oczach mu się usadowił,
I wszystkie zmysły w zmysł jeden się zlały
I na cud cudów razem poglądały,
Tak wszystkie były w źrenicach ujęte,
Jak dyamenty w krysztale zamknięte,
Które wzrok ślepią ogni swoich falą
I przechodzących żądzą kupna palą.
Na twarzy zachwyt tak wrył się głęboko,
Ze miłość z ócz mu każde czyta oko.
Jutro ci oddam wszystkie jego włości,
Ty mu daj tylko całunek miłości.
Księżnicz  Śpieszmy się, idźmy, bo Boyet gotowy —
Boyet.  Co okiem dojrzał, opowiedzieć słowy.
Ja oczom jego pożyczam języka,
I tylko prawda z ust się mych wymyka.
Rozalina  Mądry w miłości, mówisz, jakby książka.
Marya.  Wieści od wnuka Kupida odbiera.
Rozalina.  To matką druga była mu Wenera,
Bo ojciec brzydal.
Boyet.  O, szalone dziewki,
Czy nie słyszycie?
Marya.  Nie.
Boyet.  To choć widzicie —