Wszak ołów’ to metal ciężki, leniwy ł powolny.
Ćma. Minime, panie, co się znaczy bynajmniej.
Armado. Ołów’, powtarzam, metal jest leniwy.
Ćma. A ty, mój panie, w sądach popędliwy:
Wypchnięty z strzelby ołów’ czy leniwy?
Armado. Ha! ha! zabawny retoryczny dymek.
Mnie, widzę, strzelbą, siebie zrobił kulą:
Więc na parobka mojego cię cisnę.
Ćma. Ognia! mój panie, a jak kula świsnę (wychodzi).
Armado. Bystry to chłopak, rozkoszne stworzenie!
O, gwiazdy! do was moje ślę westchnienie!
Męstwo ucieka, ból duszę zalega.
Ale, jak widzę, herold mój nadbiega.
Ćma. Cuda, panie, cuda! Łeb zwichnął nogę!
Armado. Jakaś szarada, jakaś zagadka. Więc wydeklamuj mi envoy[1].
Łepak. Na co tu szarady i zagadki, na co envoy; to nie maść żadna. Babkowe liście, panie, babkowe liście; ni envoy, ni maść żadna, tylko babkowe liście, panie.
Armado. Na cnotę, do śmiechu mnie pobudzasz; twoja głupia myśl porusza mi śledzionę; wzdęte płuca zmuszają mnie do śmiesznego śmiechu. O, przebaczcie mi, moje gwiazdy! Toć ta pusta pałka bierze maść za envoy, a wyraz envoy za maść.
Ćma. Alboż inaczej myślą uczeni? Czy w envoy niema namaszczenia?
Armado. Nie, paziu, to epilog, a prościej te słowa,
W których jaśniej poprzednia wyłuszcza się mowa.
Wyjaśnię to przykładem:
Bąk i małpa i lis stary,
Że trzej, byli nie do pary.
To jest morał, a teraz envoy.
Cma. Ja dodam envoy, panie, powtórz tylko morał.
- ↑ W średniowiecznej poezyi francuskiej ostatnia strofa ody nazywała się envoy i zwykle z dedykacyą, wyrażała sens moralny całej kompozycyi. Anglicy przyjęli i formę i nazwisko envoy.